Patrzyć na świat i jego problemy oczyma Jezusa... Trudne. Zwłaszcza w kontekście szaleńca zapowiadającego atak przy użyciu broni atomowej.
W wyzwolonym niedawno spod władzy Państwa Islamskiego Mosulu o. Luis Montes IVE z Argentyny odprawił niedawno pierwszą mszę. W Klasztorze św. Jerzego, w którego piwnicach islamiści zrobili więzienie. Zginęło w nim z powodu swojej wiary wielu chrześcijan. A odprawiono ją w intencji Europy. „Aby krew męczenników z Bliskiego Wschodu wstrząsnęła Europą i przebudziła ją”. Bo Stary Kontynent – jak tłumaczył o. Montes – cierpi z powodu odwrócenia się od Chrystusa.
Słuszna to czy niesłuszna ocena? Na pewno generalizująca. Jeśli jednak uwzględnić, jak wielu Europejczyków zupełnie już Jezusa porzuciło i dodać tych, którzy nominalnie będąc chrześcijanami tak naprawdę nauką Jezusa niespecjalnie się przejmują, to na pewno nie jest to opinia nas, Europejczyków, krzywdząca.
Warto przy tym pamiętać, że owi „niespecjalnie się nauką przejmujący” to nie tylko ludzie religijnie prawie obojętni. To czasem też ludzie uważający się za dobrych chrześcijan. Tacy współcześni faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy zbudowali sobie własny, pseudochrześcijański system wartości i nawet nie zauważają, że coś jest nie tak. Oni też, wespół z tymi, którzy porzucili Jezusa albo prawie wcale się nim nie przejmują, sprawiają, że Europa, choć przekonana o swojej wspaniałości, tak naprawdę cierpi. Bo porzuciła Chrystusa, bo nie potrafi na trapiące ją problemy spojrzeć Jego oczyma. Bo lekceważy Jego mądrość.
A obawiam się, że czas najcięższych prób jeszcze nie nadszedł. Prób tego, czy umiemy kierować się przykazaniem miłości. Na świecie mnóstwo punktów zapalnych. Także, niestety, blisko nas. Z powodu zbliżających się wielkich rosyjskich manewrów za naszą wschodnią granicą i Polska nie może czuć się całkiem bezpieczna. A co jeśli świat pogrąży się w wojnie? Nie, nie chodzi mi o kwestie militarne czy politycznie. Raczej o to, czy w takiej sytuacji będziemy kibicować „naszym”, widząc we wrogu (niekoniecznie zaraz naszym) tylko kogoś, kogo trzeba wdeptać w ziemię, czy jednak będziemy widzieli w nich ludzi? Czy będziemy potrafili, pamiętając o najważniejszym chrześcijańskim przykazaniu, ustrzec serca przed nienawiścią?
Trzeba się modlić, byśmy takiej próbie nie zostali poddani. Skoro jednak nawet problem tak błahy jak doraźne polityczne spory potrafi wzbudzić w nas falę złości i agresji (głównie słownej oczywiście), to pewnie i takiego, znacznie trudniejszego egzaminu, wielu z nas by nie zdało.
Tak, Europa, a w niej także Polska cierpi z powodu odwrócenia się od Chrystusa. Cierpi, choć udaje sytą i zadowoloną. Jest jak współczesne gwiazdy i gwiazdeczki, które wśród ludzi udają, że są przeszczęśliwe, a wieczorami uśmierzają swoje duchowe bóle alkoholem czy narkotykami. Jeśli nie zwrócimy się ku Chrystusowi pozostanie pustka. A że życie, także społeczne, pustki nie znosi, pewnie wypełnią ją wkrótce inni...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.