Niepełnosprawne intelektualnie dzieci rozumieją, kochają i przychodzą do Chrystusa. Jeśli się im pozwoli.
Inne czasy
Błażej Cycling ma już 27 lat. I autyzm. – Komunię przyjął, bierzmowanie też. Tylko kapłaństwo i małżeństwo nie dla niego – żartuje jego mama, Monika. – Błażej Pierwszą Komunię Świętą przyjmował wiele lat temu, w nieco innych realiach. Musiałam stoczyć walkę, by został do niej dopuszczony. Na szczęście Bóg postawił na naszej drodze mądrego kapłana, który pomógł.
Błażej przystąpił do Komunii wraz z dziećmi zdrowymi. – Miał wtedy gigantyczne problemy z nadwrażliwością, z bodźcami, bałam się, że nie da rady wytrzymać do końca Mszy św. Wytrzymał! Przy bierzmowaniu było łatwiej. Bo Błażej był starszy, a my – bardziej doświadczeni – wspomina pani Monika. – No i dużo zmieniło się w postrzeganiu niepełnosprawnych intelektualnie w Kościele.
Agnieszka Dudzińska, mama 13-letniego Stefana, która działa społecznie na rzecz osób z niepełnosprawnością, potwierdza, że dzieci z niepełnosprawnością intelektualną jeszcze 20, 30 lat temu nie zawsze były przyjmowane w Kościele ze zrozumieniem dla ich „inności”. Bywało, że księża odmawiali przygotowania do sakramentów. Obecnie takie sytuacje – jeśli w ogóle gdzieś istnieją – są marginalne i piętnowane przez innych księży. – Pamiętam, że gdy przygotowywaliśmy Stefana do Pierwszej Komunii Świętej, jego starszy brat powiedział: „Mamo, jakie rozumienie, jakie władze poznawcze… Przecież my też nie wszystko rozumiemy. A może Stefan więcej rozumie, bo więcej czuje?”. Miał rację, bo przecież przyjęcie Boga pod postacią chleba jest niepojęte i nie zależy od rozumu, lecz od wiary i łaski.
Dziś Stefan regularnie chodzi do kościoła i przyjmuje Komunię Świętą. – Musieliśmy go nauczyć na przykład, jak przełykać Hostię, by nie przykleiła się do podniebienia. Musiał się nauczyć, że nie wolno jej wyjmować. To wydaje się takie zwyczajne, jednak wymagało przygotowania na niekonsekrowanych hostiach – wspomina pani Agnieszka.
Stefan, przed przystąpieniem do Komunii, znał podstawowe prawdy wiary, wiedział, że przyjmując Jezusa, trzeba mieć czyste serce. Wtedy jeszcze nie znał wszystkich modlitw. – Tych uczył się stopniowo w domu. Obecnie, gdy mówi już wyraźnie, nawet słowo „winowajca” nie sprawia mu problemu – uśmiecha się pani Agnieszka.
A jak jest z winą i grzechami dzieci z zespołem Downa? Mają ich świadomość? – Doskonale czuje, jeśli zrobił coś nieodpowiedniego. Wie, że np. nie powinien dokuczać koleżance. Więc chodzi do spowiedzi, otrzymuje pokutę i odmawiamy ją razem. Ważne jedynie, by nie była zbyt trudna. Bo dziecko z ZD nie odmówi długiej i skomplikowanej litanii.
Pani Agnieszka najpierw bała się, czy w kościołach poza miejscem zamieszkania syn nie dozna jakiejś przykrości. – Bałam się na wyrost. Gdy podchodzimy do Komunii ze Stefanem, księża nie tylko udzielają sakramentu, ale i uśmiechają się, błogosławią. Spotykamy się wyłącznie z życzliwością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.