To, co usłyszałem z ust owego Czecha: „Dobrze, że Europa ma Polskę”, w innym świetle pozwoliły mi spokojnie i z przekonaniem przyjąć słowa abpa Jędraszewskiego. Tak, mamy wiele do zaoferowania Europie.
Pielgrzymkowy odpust w czeskim sanktuarium na pograniczu. Byłem tam jako reporter. Dobre kazanie biskupa Hrdlički z Ołomuńca. Fragment w tłumaczeniu: „Jaka jest diagnoza dzisiejszego stanu narodu (mówi czeski biskup) i całej Europy? To utrata ideałów. Określa je kult pieniądza, przyjemności, egoizmu – jakoby człowiek wystarczał sam sobie. Tam, gdzie wiara – atakuje pustka. Gdzie człowiek zamyka się przed duchem Bożym – tam objawia się brak wszelkiego ducha. To powoduje symptom śmierci, wymierania. Jak mówił Jan Paweł II – kultura śmierci”. Pielgrzymi wpatrzeni w przemawiającego, skupieni.
W rozmowach po Mszy wraca temat wiary, Europy, ideałów i ich braku, wartości i antywartości. Większość rozmówców to Czesi. Z ust jednego padło wtedy zdanie: „Dobrze, że Europa ma Polskę”. Zaskoczyła mnie ta wypowiedź. I ucieszyła, poczułem się dumny. Tak nas widzą ludzie z zewnątrz. Oczywiście – tak nas widzą ludzie, którzy boleją z powodu zaniku ideałów i obumierania poczucia wartości. Ludzie – chrześcijanie, którzy w swoim środowisku są mniejszością. Świadomą mniejszością.
Następnego dnia natrafiłem na wypowiedź metropolity krakowskiego Jędraszewskiego. Była to rozmowa w którymś z programów TVP. Cytuję fragment: „Polska ze swoją tradycją, przywiązaniem do wolności i demokracji, a także wartości chrześcijańskich ‘nie pasuje’ pewnym ludziom odpowiedzialnym za kształt współczesnej Europy (...) To jest nasz obowiązek; jak można zapomnieć o tym, kim się jest, a przede wszystkim jak można zapomnieć o tym, co możemy dać Europie”.
Dwa dni wcześniej słowa „co możemy dać Europie” odebrałbym jako naszą, polską, nieco zarozumiałą postawę zadowolonych z siebie ludzi. Ale to, co usłyszałem z ust owego Czecha: „Dobrze, że Europa ma Polskę”, w innym świetle pozwoliły mi spokojnie i z przekonaniem przyjąć słowa abpa Jędraszewskiego. Tak, mamy wiele do zaoferowania Europie.
Sąsiedzi pod koniec XVIII wieku chcieli nas zniszczyć. Nie dlatego, że byliśmy skłóceni i osłabieni. Sąsiadujące mocarstwa przeraziła konstytucja 3. maja. Ideały i wartości leżące u jej podstaw – to była prawdziwa rewolucja na tamte czasy, nie francuska, która piękne hasło wolności, równości i braterstwa wypisywała krwią i ogniem. Dlatego sąsiedzi niszczyli nas w kolejnych pokoleniach. Aż odzyskaliśmy własne państwo. Polska i Polacy przeszkadzali dalej samym swoim niezawisłym istnieniem. Lenin zawyrokował wtedy, że Polska jest trupem. Mordowano nas w roku 1937 i 1938. Potem przyszły lata bezrozumnej i barbarzyńskiej wojny. Wymordowano, wywieziono, przez krematoria przepuszczono. Kraj zrujnowano doszczętnie. Scenariusz realizuje się dalej. A tu Czech, w odpustowej rozmowie powiada: „Dobrze, że Europa ma Polskę”.
Bez mała dwadzieścia lat jeździłem na letnie zastępstwa do Niemiec. Pierwszy, drugi sezon to był tak trochę z duszą na ramieniu. Nie żebym się bał. Czego niby? Ale tkwiły we mnie powszechne wtedy kompleksy. Szybko się ich wyzbyłem. Myślę, że podobną metamorfozę przechodziły tysiące moich rodaków. Aż po zrozumienie, że to my możemy tym dumnym i bogatym narodom zaoferować to, czego im nie dostaje. Jasne, mamy swoje błędy i przywary. Wcale nie jesteśmy idealni. Czasem nawet wstrętni. Jak ostatnio powiedziała mi parafianka od dwudziestu lat mieszkająca w Niemczech: „Jak ci Polak nie zaszkodził, to już ci pomógł”. Pewnie miała rację. Ale na pewno nie całą rację.
Powtórzę na koniec słowa arcybiskupa Jędraszewskiego: „Jak można zapomnieć o tym, kim się jest, a przede wszystkim jak można zapomnieć o tym, co możemy dać Europie”. Bądźmy dumni z siebie. I nie przejmujmy się tym, że jako Polska nie pasujemy ludziom usiłującym układać sprawy Europy na miarę ich ciasnych, a pewnie i chorych wyobrażeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.