– Odkąd zajęłam się ikonami, zdarzają mi się piękne historie. Jakby sam Pan Bóg mówił: „pisz!” – uśmiecha się Beata Oleksiewicz, uczestniczka akcji Ikona dla Syrii.
Żona, mama czwórki dzieci, pełnoetatowa nauczycielka angielskiego w niewielkiej wiejskiej szkole. A po godzinach ikonopisarka.
Zanim kerygmat
W soboty wieczorem na niewielkim stole w kuchni rozkłada ceratkę, ustawia barwniki, wyciąga pędzelki. Stawia ikonę Matki Boskiej, zapala świecę i… zaczyna się modlić. – To taki święty czas dla mnie i Pana Boga. Rozważam fragment Pisma Świętego albo śpiewam akatyst. Cichutko, żeby nikogo nie pobudzić – przyznaje ze śmiechem Beata Oleksiewicz z Rymania.
W napiętym grafiku pracującej mamy niełatwo znaleźć taki czas. – Rodzina pilnuje tego czasu dla mnie. Wieczorem mąż zabiera Marysię i układa ją spać, starsze dzieci zajmują się sobą i wszyscy dopingują: mama będzie pisać ikonę. Mogę pisać nawet całą noc, bo w niedzielę mam przywilej dłuższego spania – śmieje się. – Bywa, że niespecjalnie mam ochotę na pracę: coś mnie zdenerwowało, rozkojarzyło, jakiś problem siedzi w głowie. Pisanie to ostatnia rzecz, jaką mogłabym robić. Wtedy mąż tym bardziej mnie do tego popycha. I rzeczywiście, łaska Boża działa.
Między obowiązkami domowymi, problemami dwójki nastolatków, nie mniejszymi strapieniami młodszej dwójki dzieci i pracą marzyła, że nauczy się pisać ikony. Ale jak już będzie miała trochę wolnego czasu, na emeryturze. W lutym ubiegłego roku udało się jednak pojechać na warsztaty do Koszalina. – I wsiąkłam zupełnie! Napisałam pierwszą i od razu posypały się prośby o kolejne: dla koleżanki w szpitalu, dla teściów, dla rodziców, dla syna Pawełka, który chciał mieć ikonę swojego patrona – opowiada Beata. – Jakby Pan Bóg popychał mnie w stronę ikon i mówił: „pisz!”. Teraz piszę dla naszego kumpla z dawnych czasów. Bo pisanie ikon to też sposób na ewangelizowanie. Nie zawsze i nie do każdego da się z marszu podejść i od razu „strzelać” kerygmatem. Czasami łatwiej zacząć od rozmowy o pasji. A przy okazji opowiadać o Tych, których piszę na tych ikonach. Niesamowite rozmowy o Bogu z tego wychodzą w najdziwniejszych miejscach i sytuacjach – uśmiecha się ciepło.
Nie ma przypadków
Kiedy tylko dowiedziała się o akcji Ikona dla Syrii, zapragnęła wziąć w niej udział. Jak jednak początkująca ikonopisarka ma znaleźć się wśród 15 ikonografów z całej Polski, którzy przygotowywali kopie najbardziej czczonego w Rosji wizerunku Maryi? Nie ma przypadków, jest… Pan Bóg! – W styczniu pojechaliśmy ze wspólnotą na warsztaty o modlitwie wstawienniczej do Łodzi. Zatrzymaliśmy się u oo. franciszkanów na Kreciej. A u nich w kaplicy zobaczyłam malutką ikonę. Dokładnie nie widziałam nawet, co to za Matka Boża, ale poczułam jakieś poruszenie w sercu. Pytam ojca gwardiana, co to za Matka Boża, a on mówi, że zaraz przyśle nam kogoś, kto nam dokładnie o Niej opowie. I tak poznałam Romana Ziębę – śmieje się Beata.
Gdy łódzki ikonopisarz zainicjował akcję pisania ikon Matki Bożej Kazańskiej dla Syrii, od razu zgłosiła swoją gotowość. – Bez zastanowienia! Takie poruszenie serca. Nawet dokładnie nie wiedziałam, na czym ta akcja polega i nie zastanawiałam się nad tym, że jestem początkująca, że może za mało wiem i umiem… Roman przysłał mi deskę i wzięłam się do pracy. Szło… jak po grudzie! Co chwilę coś psułam i musiałam poprawiać. Jak pięknie wyszła mi szata Pana Jezusa, to nagle odkrywałam, że jest porysowana, jak skończyłam twarz, to rozmazywałam farbę w innym miejscu! Byłam pewna, że nie zdążę w terminie – opowiada. Zdążyła. Razem z innymi 14 ikonami jej Matka Boska trafiła pod licytatorski młotek, by zebrać fundusze dla potrzebującej Syrii. Szesnasta ikona została przekazana damasceńskiej mistyczce Myrnie Nazzour, która popularyzuje wizerunek Matki Bożej Kazańskiej w Syrii.
– Modlimy się za Syrię, staramy się w miarę możliwości wspierać mieszkających tam chrześcijan. Teraz mam też poczucie, że Pan Bóg pozwolił mi wykorzystać umiejętności i pasję do zrobienia czegoś dobrego, ważnego. Dlatego wiem, że to On ma plan na moje pisanie – uśmiecha się ikonopisarka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).