– My nie ryzykujemy życia, ale narażamy się na kpiące komentarze, wytykanie palcami. Ksiądz Jerzy uczy nas odwagi – przekonują młodzi boboliczanie, którzy przygotowali przedstawienie o zamordowanym kapelanie Solidarności.
Spektaklem uczcili rocznicę beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Krótkimi scenami opowiedzieli o jego działalności i męczeńskiej śmierci.
Odkryć świętego
– PRL to dla mnie, nie da się ukryć, głęboka prehistoria. Tata zachęcił mnie do poznawania tych czasów i chociaż na początku byłem średnio przekonany, w końcu bardzo mnie zainteresowały. Poznając historię, lepiej poznałem ks. Popiełuszkę. Znałem oczywiście to nazwisko, ale nie zagłębiałem się w jego historię i działalność. Postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej o nim, o Mszach za ojczyznę i o jego męczeństwie – wyjaśnia Kacper Czarnota, inicjator, reżyser, scenarzysta i odtwórca głównej roli w przedstawieniu.
Do zrealizowania zamierzenia namówił kolegów i koleżanki. Część z nich to młoda grupa bobolickiej Odnowy w Duchu Świętym, kończąca właśnie spotkania seminarium odnowy życia chrześcijańskiego. Mają też za sobą pierwsze próby teatralne.
– Zaczęło się od rekolekcji Odnowy dla dorosłych. Potrzebowaliśmy aktorów, którzy zagraliby kilka scenek pantomimy. Znalazło się parę osób z gimnazjum. Zagrali jedną scenkę, drugą, trzecią. Przy kolejnym spotkaniu zaproponowali, żebyśmy się spotykali częściej, bo oni chcą rozmawiać. O czym? O życiu. A życie to… Ewangelia! – opowiada s. Beata Witerska.
Przełomowym momentem było przygotowanie Wieczoru Świętych i wcielanie się w wybrane postacie. – Zaczęli odkrywać świętych jako osoby, które mogą dzisiaj fascynować, inspirować – dodaje pallotynka. Kacper odkrył ks. Jerzego. Postanowił opowiedzieć o nim innym.
Nie zepsuć historii
– Trudno było być czarnym charakterem w tej historii. Gra aktorska to nic, ale próba wczucia się w oprawców nie była łatwa – przyznaje Marek Misztal. Zwłaszcza scena opowiadająca o męczeństwie wymagała wiele od młodych aktorów. – To była najmocniejsza scena, czuliśmy, że wszyscy podskoczyli. Usłyszałem, jak jedna pani z przejęciem mówi, że moglibyśmy go trochę lżej kopać… – kiwa głową Kacper Białoch.
– Próby były bardziej bolesne, bo powtarzaliśmy tę scenę po kilka razy – dopowiada zaraz odtwórca roli ks. Jerzego. – Dla mnie najtrudniejsze było wygłoszenie kazania. Bałem się, bo to przecież główna postać i nie chciałem zepsuć swoją grą historii ks. Popiełuszki. Ale przede wszystkim był to da mnie wielki zaszczyt – wyznaje Kacper.
Jak zauważa s. Beata, ten męczennik stał się dla młodych kimś bardzo realnym, a nie tylko postacią z czasów, kiedy ich jeszcze nie było na świecie. – Jest dla ich prawdziwy, porywa swoją odwagą, miłością, zawierzeniem, ufnością. To wartości, które zawsze były istotne dla młodych. To błogosławiony, który może być ważny dla tego pokolenia, zagubionego i głodnego wartości oraz takich jednoznacznych i wyraźnych postaci – podkreśla pallotynka.
Dodaje odwagi
Przygotowując przedstawienie, odkrywali, że ks. Jerzy nie stracił nic na aktualności. – Porusza mnie wewnętrznie i skłania do zadawania sobie ważnych pytań. Czy ja byłabym gotowa umrzeć za wiarę? Czy stałabym do końca, broniąc wartości, które są najważniejsze? Chciałabym myśleć, że tak… – zastanawia się Julka Rewkowska. – Pokazuje nam, że nie powinniśmy mówić tego, co jest wygodne i czego się od nas oczekuje, ale stawać po stronie prawdy. Nawet jeśli wiąże się to z tym, że środowisko będzie nas wytykać palcami – dopowiada Tobiasz Banaszek.
Przyznają, że to niełatwe, bo i niełatwo być wierzącym nastolatkiem. – Często spotykamy się z szykanami w szkole, z jakimiś kpiącymi komentarzami. Nie zawsze mamy odwagę stanąć w obronie wiary. Nasze spotkania, rozmowy, formacja – to nas umacnia. A także takie spotkania z tak wyjątkowymi postaciami jak ks. Jerzy. Dodajemy sami sobie odwagi, żeby dawać świadectwo swoim życiem – mówi Julka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.