Nadanie godności prymasa arcybiskupom gnieźnieńskim miało rozwiązać problem pierwszeństwa hierarchicznego w Kościele w Polsce. Z czasem stało się furtką do uzyskanie wielu świeckich prerogatyw.
Lata powojenne
Kard. Aleksander Kakowski był ostatnim arcybiskupem warszawskim noszącym tytuł prymasa Królestwa Polskiego. Następcą kard. Edmunda Dalbora został abp August Hlond. Nie posiadał on już politycznych i państwowych uprawnień prymasów przedrozbiorowych, starał się jednak piastowaną przez siebie godność maksymalnie wyeksponować. W efekcie uczynił z prymasostwa potężną siłę moralną, która miała odegrać tak wielką rolę w okresie PRL-U. Z inspiracji kard. Hlonda papież Pius XII rozwiązał w 1946 roku unię personalną łączącą od 1821 roku archidiecezję gnieźnieńską i poznańską i zatwierdził nową gnieźnieńsko-warszawską. Po kard. Hlondzie na czele połączonych arcybiskupstw stanął prymas Stefan Wyszyński, a po jego śmierci prymas Józef Glemp. Unia gnieźnieńsko-warszawska przetrwała do 1992 roku, kiedy to papież Jan Paweł II zdecydował o jej rozwiązaniu i mianował na stolicę arcybiskupią i metropolitalną w Gnieźnie biskupa włocławskiego Henryka Muszyńskiego – pierwszego po 173 latach arcybiskupa rezydującego na stałe w Gnieźnie. Tytuł Prymasa Polski pozostał jednak przy kard. Glempie, który związek z Gnieznem podkreślono nadając mu tytuł kustosza relikwii św. Wojciecha.
W 2006 roku papież Benedykt XVI zdecydował, że kard. Józef Glemp zachowa tytuł Prymasa Polski do chwili ukończenia 80. roku życia, czyli do 18 grudnia 2009 roku. Później „ze względów historycznych i prawnych, związanych ze stolicą gnieźnieńską, pierwszą polską archidiecezją metropolitalną, gdzie przechowywane są relikwie św. Wojciecha męczennika, patrona Polski, tytuł ten znów będzie przysługiwał arcybiskupowi gnieźnieńskiemu”. Stanie się to faktem 19 grudnia, kiedy godność prymasa przejmie urzędujący arcybiskup gnieźnieński Henryk Józef Muszyński.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.