Patronem 27 marca jest św. Ernest, opat i męczennik.
Nie wiemy o nim zbyt wiele. Prawdopodobnie pochodził ze szlacheckiej rodziny von Steussling. Od roku 1141 był opatem w klasztorze w Zwiefalten (czyt. cwifalten) w Niemczech. Sześć lat później złożył urząd, aby wziąć udział w wyprawie krzyżowej.
Mówi o. Stanisław Tasiemski, dominikanin.
Wzięty do niewoli przez emira króla Presji, został zabrany wraz z 400 innymi jeńcami do Mekki. Kiedy odmówił przejścia na islam poniósł śmierć męczeńską z rąk saracenów, poprzez wyrwanie wnętrzności, które nakręcano na kołowrót.
Kult świętego Ernesta rozwinął się natychmiast po jego śmierci. Co ciekawe, jest to święty, który nie został formalnie kanonizowany w Kościele katolickim. Jego świętość uznano przez fakt męczeństwa.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.