O modlitwie w językach, jej interpretacji na przestrzeni wieków oraz obecnie mówił bp Andrzej Siemieniewski we wrocławskim oddziale „Civitas Christiana”. Poruszył ten temat również w niedawno wydanej publikacji.
Na świecie 120 mln katolików (a więc ok. 10 proc. wszystkich) przyznaje się do Odnowy Charyzmatycznej – zauważył na wstępie prelegent, dodając, że dla tych wszystkich ludzi zagadnienie „modlitwy językami” to bynajmniej nie czysto teoretyczna czy marginalna kwestia.
Jubilacja i dźwięki anielskie
Szukając źródeł tego zjawiska, trzeba sięgnąć do biblijnego opisu zesłania Ducha Świętego (Dz 2,1-4), gdy „języki jakby z ognia” spoczęły na uczniach, „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym” i „zaczęli mówić obcymi językami”. Biskup Andrzej zauważył, że często to wydarzenie ukazywane jest na obrazach jako pełne majestatu i spokoju, tymczasem niektórzy jego świadkowie twierdzili, że uczniowie „upili się młodym winem” (Dz 2,13).
– Ta scena musiała być pełna dynamizmu, zamieszania, a może nawet chaosu, nie w sensie negatywnym, ale właśnie w sensie dynamiki, zaskoczenia – zauważył bp Siemieniewski. Ukazał, co o „mówieniu językami” pisał w swoich listach św. Paweł; jak zjawisko to rozumieli ojcowie Kościoła, wspomniał o przykładach takiej modlitwy w późniejszych wiekach oraz o próbach wyjaśniania jej fenomenu.
Według jednej z interpretacji „mówienie językami” miało się odnosić do daru katechizowania czy głoszenia kazań w języku misyjnym. Dar ten miałby być wezwaniem do niesienia Ewangelii pośród różnych narodów. Kolejna interpretacja – która zdaje się bliższa dzisiejszemu doświadczeniu Odnowy Charyzmatycznej – dotyczy „jubilacji”. Święty Augustyn określa tym terminem „głos bez słów”, wspólne radowanie się, wychwalanie Boga – na wzór, jak pisze, ludzi radujących się pod koniec żniw czy winobrania, cieszących się głośno, lecz bez wypowiadania konkretnych słów. Trzecia interpretacja wspomina o „języku anielskim” czy „muzyce anielskiej” – które pojawiają się w rozmaitych postaciach w doświadczeniu różnych świętych, mistyków.
Biskup Andrzej wspomniał o modlitwie językami w środowisku XIX-wiecznych anglosaskich protestantów oraz w ruchu pentekostalnym (tzw. zielonoświątkowcy) z początku XX wieku. Przywołał wydarzenie, które miało miejsce w 1967 r. pod Pittsburghiem, a które jest uznawane za początek odnowy charyzmatycznej w Kościele katolickim. Grupa ludzi doświadczyła tam szczególnego działania Ducha Świętego, związanego także z darem modlitwy w językach.
Wyuczona technika czy łaska Ducha?
A jak rozumieć zjawisko modlitewne, z jakim dziś często mamy do czynienia w czasie rozmaitych spotkań charyzmatycznych? – Są dwie interpretacje: naturalistyczna oraz nadprzyrodzona – wyjaśniał prelegent. – Zgodnie z pierwszą taki styl modlitwy nie jest niczym nadnaturalnym, jest obecny wśród różnych kultur, religii. Również chrześcijanie mogą w ten sposób oddawać chwałę Bogu. Zwolennicy interpretacji nadprzyrodzonej uznają, że modlitwa językami jest czymś charakterystycznym dla chrześcijaństwa. To wynik modlitwy, czasem długotrwałej, owoc oczekiwania, prośby. Akcent pada tu na dar łaski, dar Ducha Świętego.
O dwóch podejściach do tej formy modlitwy można przeczytać w publikacji „Języki z ognia. Dar języków w Biblii, historii i we współczesności Kościoła” autorstwa bp. Andrzeja Siemieniewskiego i ks. Mirosława Kiwki (Wrocław 2017). Według niektórych „modlitwy w językach” można się po prostu nauczyć – jako „techniki tworzenia niezrozumiałych dźwięków”, jakby „gaworzenia przed Bogiem” na wzór dziecka. Wystarczy wypowiadać, wyśpiewywać dźwięki nieukładające się w słowa, z intencją wychwalania Boga. Inni – choć przyznają, że i taka modlitwa ma swoją wartość, podobnie jak ma wartość wyuczony śpiew pieśni – podkreślają, że trudno utożsamiać ją z opisywanym w Biblii darem języków.
Również XX-wieczne świadectwa ludzi związanych np. z początkami odnowy charyzmatycznej wydają się wskazywać na coś innego. „Zaskoczenie, cudowna interwencja Boża, nieoczekiwany dar, niespodziewany język modlitwy” – takie cechy owych doświadczeń podają autorzy publikacji.
Biskup Andrzej zwrócił uwagę na dwie pokusy, jakie pojawiać się mogą przy przyglądaniu się tego rodzaju zjawiskom. Pierwszą wyraża postawa: w Kościele nie powinno się pojawiać nic nowego, należy z zasady patrzeć krytycznie na taki styl modlitwy. Druga z kolei oznacza bezrefleksyjne przyjmowanie wszystkiego za działanie Ducha Świętego. Postawą właściwą jest rozeznawanie. Jednym z kryteriów powinno być analizowanie owoców, kościelnych skutków danego zjawiska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.