Mobilna klinika, czyli karetka przeznaczona do pomocy medycznej dla uchodźców, zakupiona przez krakowską Caritas m.in. z licytacji pamiątek po ŚDM, trafi do Syrii. Przekazanie jej do Libanu się nie powiodło - powiedział PAP ks. Bogdan Kordula z Caritas.
"Karetka została przetransportowana wojskowym samolotem transportowym do Libanu, ale wróciła ze względów formalno-prawnych. Jako powód podano to, że samochody z silnikami diesla nie są rejestrowane w Libanie" - powiedział we wtorek PAP ks. Bogdan Kordula, dyrektor Caritas Archidiecezji Krakowskiej.
Jak podkreślił, krakowska Caritas przy wysyłce karetki współpracowała z Caritas w Libanie. "Przesłaliśmy im specyfikację, wiedzieli, jaki to samochód, nie zgłaszali zastrzeżeń, nawet wskazali serwis firmowy w Bejrucie, w którym karetka będzie serwisowana. Dlatego powody odmowy przyjęcia karetki uważamy za niejasne i być może podyktowane względami politycznymi" - powiedział ks. Kordula. Powołał się na wyraźny brak współpracy ze strony libańskich władz i uniemożliwienie przetransportowania mobilnej kliniki do granicy z Syrią - bo taki powstał pomysł na miejscu - pomimo wielu działań na rzecz rozwiązania problemu. Podkreślił także, że w Libanie poruszają się samochody wojskowe napędzane silnikiem diesla.
"Nie znamy do końca kontekstów, nie wiemy, w jakiej sytuacji działa libańska Caritas, jak w Libanie przyjmowana jest taka zagraniczna pomoc dla uchodźców, trudno nam oceniać i nie snujemy żadnych teorii spiskowych, ale powód do odmowy przyjęcia mógł być też wymówką" - powiedział szef krakowskiej Caritas. "Szukamy obecnie innych rozwiązań, chcemy, żeby karetka trafiła bezpośrednio do Syrii w ramach pomocy medycznej" - powiedział ks. Kordula. Podkreślił pomoc Caritas Ordynariatu Polowego WP i wojska, które - jak stwierdził - przy okazji transportu udostępniło miejsce dla kliniki mobilnej w samolocie transportowym.
O sprawie napisał dziennik "Fakt".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.