O pokoleniu gimnazjalistów i docieraniu do nich z Ewangelią opowiada ks. Wojciech Iwanecki.
Czyli oni już telewizji nie oglądają?
Owszem, znają takie programy jak np. „Mam talent”, ale raczej z fragmentów, z filmików popularnych na YouTubie. Chciałbym jednak powiedzieć jedną rzecz. Otóż ten świat wyświetleń i kliknięć przegrał wybory w Stanach.
W jakim sensie?
Ludzie, którzy popierali Hillary Clinton, rządzą YouTube’em, Facebookiem. Administratorzy tych głównych serwisów społecznościowych mają swoje poglądy polityczne. Kiedy jest jakaś parada gejów czy ramadan, od razu są specjalne nakładki, które to wspierają. I to jest dla mnie ciekawe, że ludzie, którzy rządzą tym światem, nie wygenerowali innego, rzeczywistego świata. Mimo wywierania dużego wpływu, dużych pieniędzy, przegrali. Ja nie mówię, że Trump jest moim ideałem politycznym. Dziwi mnie ich klęska. I podobnie jest u nas. Gimbaza żyje w tym świecie, jest przez to kształtowana, ale jak im umrze babcia, to raczej porozmawiają z tobą, niż puszczą sobie YouTube’a. To daje nadzieję…
Wydaje mi się, że przez to wszystko są bardzo samotni.
To jest samotność na niebywałą skalę. Prosty przykład. Spotkanie w grupie przed bierzmowaniem. Pytam, co lubią robić w wolnym czasie, np. w sobotę wieczorem. 90 proc. odpowiedzi – siedzieć na Facebooku i niech nikt mi nie przeszkadza. Czyli jestem sam z wirtualnymi znajomymi.
A gdzie są rodzice?
Rodzice mają spokój. Albo ciężko pracują, albo się nie interesują, albo nie potrafią ich z tego wyrwać, bo to za daleko zaszło… Nie jestem socjologiem. Wiem, że brak więzi rodzinnych jest duży.
Co powinniśmy robić? Wchodzić do tego wirtualnego świata, otwierać kanały na YouTubie, czatować, kręcić filmiki? Czy raczej mówić: „rzućcie to wszystko, żyjcie w realnym świecie”?
Jedno i drugie. Użyję metafory z filmu „Matrix”. Trzeba wejść do tego matrixa i poczuć się przez chwilę wybrańcem, by wyciągać ich z tego.
Wejść po to, by ich wyciągać?
Tak rozumiem naszą misję. Wszystkie inicjatywy ewangelizacyjne w internecie, na YouTubie itd. są po to, by człowiek, do którego tam docieram, uwierzył w realnym życiu. Czyli efektem słuchania np. o. Szustaka jest to, że jego odbiorca zaczyna się modlić, ma czas na Mszę, sakramenty, spotkanie, radzi sobie w realnym życiu.
Młodzi wyrwani z wirtualnego świata mogą mieć kłopot, żeby znaleźć sobie miejsce w realnym Kościele. Msza może wydać się czymś nudnym, mniej atrakcyjnym w porównaniu ze śledzeniem graczy w CS-a.
My nie będziemy dla nich nigdy bardziej atrakcyjni niż YouTube. Jeśli chcemy być bardziej atrakcyjni, to się sami ośmieszymy.
Ale Ty przecież nagrywasz te filmiki z młodymi, wrzucasz zdjęcia z młodzieżą na Fejsa. Sprawdziłem Cię przed rozmową.
No tak, ale mam świadomość swojego miejsca w szeregu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.