W pakistańskim senacie po raz kolejny podjęto debatę o zmianie ustawy o bluźnierstwie, która za obrazę islamu pozwala karać dożywociem lub śmiercią.
Problem leży w tym, że bardzo często jest ona wykorzystywana do załatwiania prywatnych porachunków. Obecną próbę zmiany ustawy muzułmański senator Farhatullah Babar podjął po 7 latach od czasu, kiedy zamordowano dwóch ludzi: gubernatora prowincji Pendżab i ministra rządu centralnego, którzy zabiegali o to w związku z uwięzieniem Asii Bibi. Także i teraz propozycja ta napotyka wielki sprzeciw. Jeden z adwokatów złożył w Sądzie Najwyższym w stolicy Pendżabu Lahaurze apelację w tej sprawie utrzymując, jakoby „parlament nie mógł uchwalać prawa, które byłoby sprzeczne z zasadami islamu”.
Z drugiej strony organizacja pozarządowa Centrum Pomocy Prawnej, Opieki i Porozumienia (CLAAS) stwierdziła, że „niewłaściwe stosowanie ustawy o bluźnierstwie powoduje cierpienia wielu niewinnych osób różnych wyznań, a często obraca się przeciw chrześcijanom i innym mniejszościom religijnym. Setki Pakistańczyków cierpi w więzieniach przez lata z powodu oskarżeń o przestępstwa, których nie popełnili. Asia Bibi, skazana na śmierć za rzekome bluźnierstwo i przebywająca w więzieniu już od 8 lat, jest chyba jednym z najbardziej znanych przykładów tego, jak stosuje się to prawo, by uderzyć w mniejszości religijne”.
Dyskryminująca ustawa o bluźnierstwie, nazywana też „czarnym prawem”, obowiązuje w Pakistanie od 1986 r.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.