– Ekonomii i religii nigdy nie powinno się rozdzielać – przekonywał w Nowym Sączu o. Jacek Gniadek, werbista.
Jestem zwolennikiem wolnego rynku, ponieważ chcę poszerzyć przestrzeń wolności, której w naszym życiu ekonomicznym jest bardzo mało – mówił misjonarz werbista o. Jacek Gniadek podczas wykładu w Sali Przemienienia przy bazylice św. Małgorzaty w Nowym Sączu.
Misjonarz pochodzi z Tarnowa, pracował na misjach w Kongo, Botswanie, Liberii i Zambii. Aktualnie mieszka i pracuje w Warszawie. Pisze o misjach i ekonomii. Uważa, że ekonomii i religii nigdy nie powinno się rozdzielać. – Podstawą ekonomii nie może być człowiek sztuczny, taki, który nie istnieje. Homo religiosous i homo oeconomicus to ten sam człowiek. Łączę to, co inni dzielą, a co nigdy nie powinno być podzielone – mówił o sobie, przekonując, iż to, że ktoś w niedzielę chodzi do kościoła, ma także przełożenie na jego codzienne życie. Przywoływał encyklikę Jana Pawła II Centesimus annus, która jest punktem odniesienia do jego analiz. Powoływał się także wielokrotnie na Ludwika von Misesa i austriacką szkołę ekonomii.
– Wolność jest darem, oczywiście niesie za sobą pewne zagrożenia, ale jest przede wszystkim darem. Wolności nie powinniśmy się bać – mówił do zebranych. Uważa, że na podstawie dwóch przykazań Dekalogu – nie zabijaj i nie kradnij – możemy zbudować sobie najbardziej sprawiedliwy system społeczny. Przekonywał, że Bóg nam nie chce niczego narzucać, daje nam Dekalog, ale to my sami musimy go wybrać i ustanowić mapą drogową swojego życia. – To człowiek musi wybrać pomiędzy życiem, które daje Dekalog, a śmiercią, która jest odrzuceniem przykazań – mówił.
Opowiada się za państwem minimum, które pozwala ludziom działać. To wtedy traktuje ich z godnością, ponieważ oddaje im to, co jest słuszne, a więc to, że są rozumni i wolni. – W życiu nie chodzi o to, żebyśmy mieli pełne półki w sklepach, samochód, dom czy mieszkanie. One są jedynie środkami, a nie celem naszego życia – przekonywał. Ludzie powinni mieć wolność do działania, abyśmy byli tacy, jak Bóg chciał. On stworzył nas na swoje podobieństwo, a to według o. Gniadka najbardziej się spełnia, kiedy człowiek jest twórczy w swoim działaniu, aktywny i przedsiębiorczy. Aby taki był, musi działać w przestrzeni wolności.
– Nie jestem też anarchokapitalistą – zastrzegł. – Z natury jesteśmy naiwni, niedoskonali i grzeszni. W wielu przypadkach rezygnujemy ze swojej wolności z wyboru, a nie dlatego, że ktoś nas do tego zmusił. Świat idealny, w którym ktoś nie będzie naruszał czyjejś wartości, jest utopią – mówił.
Zauważa przy tym, że nie wszystko, co jest zgodne z prawem, jest moralne. Za niemoralne uważa opodatkowanie pracy, podatek dochodowy traktuje jako karanie ludzi za przedsiębiorczość, a praca na czarno według niego nie zawsze musi być nieuczciwa. Z kolei dobrem wspólnym dla niego nie są dobra materialne, ale zewnętrzne warunki, które mają człowiekowi zapewnić wolność. Na człowieka patrzy jako na potencjał, chce widzieć w nim talenty, które mogą go rozwinąć. – Wolność jest przestrzenią, w której człowiek powinien je realizować. Praca nie jest celem człowieka – powtarzał. – Zysk nie ma nic wspólnego z chciwością, która jest grzechem. To zysk pokazuje nam, że firma działa właściwie. W momencie podejmowania decyzji człowiek zawsze kieruje się zyskiem. Wszystko robimy dla zysku, choć nie zawsze ma on z kolei materialną wartość – przekonywał, mówiąc, że dążenie do świętości także niesie za sobą zysk. To dlatego egoizm będący troską o swoją duszę i zbawienie nie jest zły, jest czymś naturalnym.
Praca, działalność, usługi mają mi służyć w osiągnięciu celu, jakim dla chrześcijanina jest zbawienie. Znawca ekonomii wolnorynkowej uważa, że nie jesteśmy w stanie przestać myśleć w kategoriach zysku i straty także w sferze religijnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jakimi możliwościami dysponuje teraz Kościół oraz inne związki wyznaniowe?
Emerytowany metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego obchodzi 85. urodziny
Bez pielgrzymów i okolicznościowych dekoracji w Betlejem rozpoczął się okres Adwentu.
„Cały Bliski Wschód płonie, a Syria płaci jeden z najcięższych rachunków”.