„Nie sądzę, żeby wyznawcy Chrystusa, którzy odeszli z Bliskiego Wschodu, mieli jeszcze ochotę spróbować budowania swej przyszłości” w Syrii czy Iraku – wyznał abp Pierbattista Pizzaballa OFM.
Nowy administrator apostolski łacińskiego patriarchatu Jerozolimy udzielił włoskiemu dziennikowi La Stampa wywiadu o bliskowschodniej sytuacji. Podkreślił w nim, że tamtejszy konflikt „to przede wszystkim wojna między muzułmanami”, jednak ma on „przykre konsekwencje dla chrześcijan”.
„Motywacji mamy wiele – wskazał hierarcha – starcie o władzę między sunnitami a szyitami, potem jest kwestia energetyczna, tzn. nie tylko chodzi o dostęp do źródeł energii, ale również o ich transport i wreszcie pojawia się chęć kontroli nad regionem”. Abp Pizzaballa przypomniał również, że w konflikcie tym „walczy się bronią, która przychodzi z Zachodu”. Z drugiej strony franciszkanin wspomniał o otrzymywanej pomocy. „Patrząc na to, co się dzieje w Syrii i w Iraku, muszę powiedzieć, że Kościół powszechny oraz Caritas robią bardzo dużo”. Nadzieją na przyszłość dla administratora patriarchatu Jerozolimy pozostaje pamięć o przeszłości, bowiem już wiele razy „chrześcijanie zostali tam pobici i upokorzeni, ale nigdy nie wyniszczono ich całkowicie”.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.