Z mocnym wołaniem o pokój w Birmie zwrócili się do tamtejszych polityków, wojska oraz grup zbrojnych zwierzchnicy religijni tego pogrążonego w krwawym konflikcie kraju.
Jest to wynik niezakończonej od 70 lat wojny, jaką rząd centralny toczy z różnymi mniejszościami etnicznymi.
„Zwaśnione strony powinny zaprzestać walki. Muszą zacząć szukać drogi pojednania, pokoju i dobra wspólnego wszystkich mieszkańców tego cierpiącego kraju” – czytamy w apelu podpisanym przez zwierzchników wszystkich religii obecnych w Birmie. Wskazują oni, że z trudem zaczyna się tam budować kruchą demokrację i trzeba uczynić wszystko, by mogła ona wzrastać. Przypominają jednak, że ponad 200 tys. osób żyje w tym kraju w obozach dla uchodźców, a ich liczba systematycznie rośnie na skutek nieustającej przemocy. „Podsyca to haniebny proceder handlu ludźmi. Do tego dochodzi handel narkotykami i wzrost przestępczości, co uderza w naszą przyszłość” – piszą zwierzchnicy religijni. Apelując do wyznawców wszystkich religii, by byli narzędziami pokoju, a nie walki wskazują, że Birma potrzebuje obecnie tylko jednej religii, a jest nią trwały pokój. „Jesteśmy braćmi i siostrami. Naszym wspólnym wyzwaniem jest powstrzymanie działań wojennych i budowanie pokoju oraz sprawiedliwości dla wszystkich” – czytamy w międzyreligijnym apelu o pokój.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.