Ksiądz Józef Trąbka, kapelan w Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie, mówi o śmierci, przemijaniu, modlitwie za zmarłych i świętych obcowaniu.
Ks. Rafał Pastwa: Kiedy staje Ksiądz przy grobach mamy i taty, to jakie myśli wtedy napływają?
Ks. Józef Trąbka: Przypominam sobie chwile ich życia, obecności, trudu, jaki wkładali w codzienność – także w wychowanie czwórki dzieci. Staję z wdzięczną pamięcią wobec nich, bo oni nas jednoczą, mnie i moje rodzeństwo. Mamy rodzinną pasiekę, czasami się tam wszyscy gromadzimy – ja, mój brat i dwie siostry – i pracujemy przy pszczołach. Kiedyś powiedziałem w tych okolicznościach, że rodzice się pewnie cieszą, że jesteśmy zgodni. Bo to rzeczywiście ich zasługa.
A jak się Ksiądz modli przy ich grobie?
Najczęściej modlę się na różańcu, czasami odmawiam koronkę, modlę się też w myślach. Trzeba pamiętać, że już sama świadoma i pełna duchowej więzi obecność na cmentarzu może być modlitwą, podobnie jak przeżywanie żalu po stracie ukochanej osoby czy nawet świadomość wątpliwości w obliczu straty kogoś bliskiego. Ta kwestia wiąże się również z pokoleniowym przekazywaniem wartości i pamięci, z nauką zachowania na cmentarzu. Bo jest to miejsce zupełnie inne od tych wszystkich, które znamy. Cmentarz to miejsce, które każe nam się bezwzględnie zatrzymać i odczuć duchowy świat.
W uroczystość Wszystkich Świętych słyszymy słowa Ewangelii o błogosławieństwach…
Tych słów nie da się w pełni zrozumieć, bo ich logika jest oparta na wymiarze duchowym. Dlaczego miałbym być szczęśliwy, kiedy cierpię lub płaczę? Chodzi o perspektywę przezwyciężenia zła za pomocą dobra – ze względu na wiarę w Chrystusa. Jeśli przezwyciężę to, co jest słabe i grzeszne, narodzi się we mnie nowy człowiek. Oczywiście jest to możliwe dzięki łasce Chrystusa.
Przy grobie bliskiej osoby w dni listopadowe znajdą się w również ci, którzy nie chodzą do kościoła lub nawet uznają siebie za niewierzących…
Bo każdy ma nadzieję, nawet jeśli ona nie jest uzasadniona religią i objawieniem.
Nadzieję na co?
Na to, że jednak ich bliscy żyją, że trwają.
Koniec października i początek listopada to spektakl przyrody, która w tej szerokości geograficznej koreluje z atmosferą przemijania…
To zależy od naszej wrażliwości. Bo jeżeli ktoś jest tak zagoniony, że nie ma czasu na posprzątanie grobu bliskich, by pójść na Liturgię na cmentarzu, to te dni będą przeżywane w atmosferze obowiązku, trudu podróżowania. Niektórzy odwiedzą nawet kilka cmentarzy, ale nie w duchu chrześcijańskim. Sensem tych dni jest przypominanie, że przemijamy, a śmierć stanowi element życia. Moim zdaniem wizyta na cmentarzu powinna mieć w te dni dwa etapy. Pierwszy wiąże się z wcześniejszym zadbaniem o grób. Drugi jest nierozerwalny z zadumą nad tymi, którzy żyją w Bogu. Musimy zrozumieć, że cmentarz to nie muzeum, ale miejsce spoczynku doczesnego ciała naszych bliskich, ciała, które jest przecież przeznaczone do zmartwychwstania.
Śmierć we współczesnej kulturze coraz częściej jest traktowana jako temat tabu, ewentualnie przeszkoda w spokojnym życiu, które nie toleruje obrazu choroby, śmierci, przemijania. Nawet ceremonia pogrzebowa coraz częściej wpisuje się w tempo życia zabieganego i nieustannie zajętego człowieka.
Śmierć zawsze będzie bolesna, niosąc przekonanie, że przychodzi ona za wcześnie w przypadku naszych bliskich. Nie ma takich wartości dzisiejszego świata, które mogłyby śmierć powstrzymać, nawet jeśli różne nurty filozofii próbują zaklinać rzeczywistość. Najwięcej zależy od tego, jak my szanujemy ludzi i ich życie. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to czas pewnej formy połączenia z osobami, które już odeszły, które tworzyły naszą historię i miały wpływ na naszą teraźniejszość, którym wiele zawdzięczamy. Jeśli noszę o kimś w sobie wdzięczne wspomnienie, ta osoba we mnie żyje. To powoduje, że ktoś potrafi pokonać tysiące kilometrów, aby stanąć przy grobie ważnej dla niego osoby. Duch wdzięczności wobec zmarłych i świadomość obecności na cmentarzu jest zawsze szansą na to, by nie dokonywała się desakralizacja śmierci.
Niektórym jednak trudno przyjdzie skupienie, zwłaszcza jeśli ból i gorycz z powodu niedawnej straty bliskiej osoby rozrywa serce…
Taka sytuacja jest również rodzajem modlitwy. Bo modlitwa powinna mieć różną formę, autentyczną. Najważniejsze, by wypływała ona z serca. Trzeba jednak przy grobie bliskich starać się myśleć o rzeczach dobrych, pięknych, które nas łączyły. Należy mieć w sobie także perspektywę nadziei, która płynie od zmartwychwstałego Pana. On jest zmartwychwstaniem i życiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).