Czyli kogo? Mnie też oczywiście
Papież Franciszek... Cóż... Zrozumiałem już, że nie czuje się zbyt dobrze wobec wielkich tłumów. Woli mniejsze grupy, w których łatwiej nawiązać kontakt. W takich sytuacjach potrafi być naprawdę błyskotliwy. Przy okazji widać, że wyraźnie lubi peryferia, centrom świata wyraźnie dając odczuć, że w perspektywie wiary pępkami to jednak nie są. Pewnie także dlatego odbył w ostatnich miesiącach dwie podróże na Kaukaz: najpierw do Armenii, teraz do Gruzji i Azerbejdżanu. Wydaje mi się, że spełnia w ten sposób ważne zadanie, które Piotrowi zlecił sam Jezus: umacniania braci. Wiadomo, umacniania nie potrzebują Kościoły wielkie i mocne, ale właśnie (w ludzkim pojęciu oczywiście) słabe i liche. Ale ja też, choć należę do Kościoła wielkiego i silnego, czuję się przez Franciszka umacniany. Tym co mówi; jego wizją bycia chrześcijaninem.
Już pisałem co podobało mi się w papieskich wystąpieniach pierwszych godzin pobytu w Gruzji. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na parę innych wątków. Być może wcale nie najważniejszych, ale z perspektywy umacniania mojej wiary, wiary z racji wykonywanej pracy mocno narażonej na błąkanie się po manowcach tego, co się ludziom czasem wydaje...
Ot, podobało mi się, co powiedział podczas spotkania z gruzińskim duchowieństwem. Nawiązując do świadectwa jednego z uczestników spotkania powiedział: „Ciebie i was wszystkich, gruzińscy katolicy, proszę, abyście bronili się przed światowością. Jezus przemawiał do nas z całą mocą przeciwko światowości; a w mowie podczas Ostatniej Wieczerzy, prosił Ojca: „Ojcze, ustrzeż ich [uczniów] od światowości. Ustrzeż ich od świata”.
Co w tym nadzwyczajnego? Właściwie nic. Niby wiem, że tak to powinno być. Ale dziękuję papieżowi, że umocnił mnie w walce z tą pokusą....
Albo w homilii podczas Mszy w Baku, gdy mówił o innych pokusach na drodze wiary: „Jedną jest dopuszczenie, by serce stało się letnim. Serce letnie zamyka się w życiu leniwym i gasi ogień miłości. Człowiek letni żyje, aby zaspokoić swoje wygody, których nigdy nie jest dosyć, a więc nigdy nie jest zadowolony. Krok po kroku zadowala się ostatecznie życiem przeciętnym. Człowiek letni przeznacza dla Boga i dla innych «procenty» swego czasu i serca, nigdy nie przesadzając, a wręcz zawsze starając się coś zaoszczędzić dla siebie”. Oj.. Skąd ja to znam? Andrzej, uważaj na siebie!
A kolejna? „Istnieje druga pokusa, w którą można popaść nie ze względu na bierność, ale «zbytnią aktywność»: to znaczy myślenia jako szefowie, podejmowania działalności jedynie po to, aby zyskać zaufanie i stać się kimś. Wówczas służba staje się środkiem a nie celem, ponieważ celem stał się prestiż. Potem przychodzi władza, chęć bycia wielkimi. Jezus przypomina nam wszystkim: „Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą”. Pozostawiam bez komentarza.
Ważnym wydaje mi się też to, co Franciszek mówił podczas spotkania z prawosławnymi. Tego drugiego. „Wszystko to (chodzi o odbudowywanie jedności -AM) wymaga z pewnością cierpliwego pielgrzymowania, które należy uprawiać z zaufaniem do innych i pokorą, ale bez lęku i zniechęcenia, lecz w radosnej pewności, której przedsmak daje nam chrześcijańska nadzieja. Zachęca nas ona do uwierzenia, że sprzeczności można uzdrowić, a przeszkody usunąć, zachęcanie nas, abyśmy nigdy nie rezygnowali z możliwości spotkania i dialogu oraz do wspólnego strzeżenia i udoskonalania tego, co już istnieje. Myślę, na przykład o trwającym dialogu w ramach Międzynarodowej Komisji Mieszanej oraz innych pożytecznych okazjach wymiany”.
Coś nadzwyczajnego? Nie no, skądże. Tylko akurat należę do ekumenizmoetuzjastów. A sporo się ostatnimi laty nasłuchałem, jaka to zdrada prawdziwej wiary. Ale nie to jest najgorsze. Jeszcze gorsza jest obojętność. Ekumenizm obchodzi tylko garstkę wariatów! Dla większości, jeśli już nie są przeciw, to wszelkie wieści z tego obszaru są zwyczajnie nudne! Zwłaszcza że ewentualne uzgodnienia nie pociągają za sobą konkretnych działań. Papież powiedział Gruzinom - chyba najbardziej sceptycznie nastawionemu do dialogu z katolikami Kościołowi prawosławnemu, o czym świadczy choćby chłód, z jakim przyjmowany był przez nich w tym kraju papież - ale też i mnie, że jednak warto być Don Kichotem...
A dialog między religiami? A fe! Trucizna! Zdrada prawdziwej wiary! A papież w Baku powiedział: „Braterstwa i wzajemnego dzielenia się, które pragniemy rozwijać, nie będą doceniać ci, którzy chcą podkreślać podziały, rozpalać napięcia i czerpać zyski z konfliktów i sporów. Chcą ich natomiast i oczekują ludzie pragnący dobra wspólnego, ale przede wszystkim wartości te są miłe współczującemu i miłosiernemu Bogu, który chce, aby synowie i córki jednej rodziny ludzkiej byli bardziej zjednoczeni między sobą zawsze w dialogu”.
No i tak ważne, także w kontekście dzisiejszych konfliktów: „Boga nie można bowiem przyzywać do własnych partykularnych interesów i celów egoistycznych, nie może usprawiedliwiać On jakiegokolwiek fundamentalizmu, imperializmu lub kolonializmu. Ponownie, z tego bardzo znaczącego miejsca wznosi się żarliwe wołanie: nigdy więcej przemocy w imię Boga! Niech Jego święte imię będzie czczone, a nie bezczeszczone i poniewierane przez nienawiść i ludzkie konfrontacje”.
Przeciw islamskim fundamentalistom? Wydaje mi się, że przeciw fundamentalistom w ogóle....
I tak krok po kroku, zdanie po zdaniu papież Franciszek umacnia takich jak ja w wierze. Znam Ewangelię. I chyba dobrze ją rozumiem. Ale naprawdę przydaje mi się, gdy ktoś te moje intuicje wesprze. Gdy tylu różnych mędrców i nauczycieli powołujących się na wiarę czasem trudno uwierzyć, że się jednak Ewangelię zrozumiało dobrze...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).