Wydało mi się być właściwą definicją fachu teologa, że on, którego prawda dotknęła, który poniekąd ją ujrzał, jest gotowy wstąpić na jej służbę, współpracować z nią i dla niej. - mówi papież Benedykt. Obszerne fragmenty wywiadu Petera Seewalda z papieżem-seniorem, wydanego w książce „Ostatnia rozmowa”, publikujemy za zgodą Domu Wydawniczego Rafael.
Pytanie, które nurtuje nas wciąż na nowo: gdzie właściwie jest ten Bóg, o którym mówimy, od którego spodziewamy się otrzymać pomoc? Jak i gdzie można Go umiejscowić? Wnikamy coraz dalej i głębiej w bezmiar wszechświata, z miliardami planet, niezliczonymi systemami słonecznymi, ale tam, dokąd udało nam się wejrzeć, nie odkryto niczego, co dałoby się uznać za niebo zamieszkałe podobno przez Boga.
(Śmiech) No tak, ponieważ nie ma takiego miejsca, gdzie On zamieszkuje. Bóg sam jest miejscem ponad wszystkimi miejscami. Przyglądając się światu, nie widzimy nieba, ale wszędzie możemy dostrzec ślady Boga: w budowie materii, w całej racjonalności rzeczywistości. Także tam, gdzie postrzegamy ludzi, odnajdujemy ślady Boga. Widzimy niedoskonałości, ale też dobro, miłość. To właśnie są miejsca, gdzie jest Bóg.
Trzeba uwolnić się od przestarzałych, przestrzennych wyobrażeń. Nie funkcjonują już one tylko z tego względu, że wszechświat wprawdzie nie jest nieskończony w ścisłym sensie słowa, ale na tyle duży, że my, ludzie, możemy określać go mianem nieskończonego. A Bóg nie może być nigdzie wewnątrz czy na zewnątrz, gdyż Jego obecność ma zupełnie inną naturę.
Jest bardzo istotne, abyśmy z wielu względów odnowili nasze myślenie, oderwali się od przestrzennych kwestii i zaczęli rozumować inaczej. Podobnie jak między ludźmi istnieje duchowa obecność – dwie osoby mogą się „dotknąć”, choć żyją na różnych kontynentach, ponieważ jest to inny wymiar niż przestrzenny – tak i Bóg nie znajduje się w jakimś „gdzieś”, tylko jest realnością; realnością dźwigającą, unoszącą wszelką realność. Dla tej realności nie potrzebuję „gdzie”, gdyż to „gdzie” już stanowi ograniczenie, a nie jest nieskończonością, stworzycielem, który jest wszechświatem, który ogarnia cały czas, a sam nie jest czasem, lecz stwarza go i zawsze jest obecny.
Myślę, że należy jeszcze wiele zmienić, podobnie jak przemianie uległ cały obraz człowieka. Nasza historia nie liczy już sześć tysięcy lat [tak wynikałoby z biblijnej rachuby czasu podanej obrazowo w Księdze Rodzaju – przyp. P.S.], lecz znacznie więcej. Ale zostawmy jako otwarte zagadnienie tych hipotetycznych liczb. W każdym razie w kontekście tej wiedzy struktura czasu historycznego przedstawia się dziś zupełnie inaczej. Dlatego najpierw należy podjąć gruntowne badania teologiczne, aby dać ludziom możliwości wyobrażenia. Przekład teologii i wiary na język współczesności wykazuje ciągle jeszcze ogromne deficyty; trzeba więc tworzyć schematy myślenia pomagające zrozumieć, że Boga nie szuka się „gdzieś”. W tej materii jest wiele do zrobienia.
Bóg to jakiś duch, energia? Wiara chrześcijańska mówi o Bogu osobowym.
Właśnie. To, że jest On osobą, oznacza, że nie da się Go opisać w jakimś „gdzieś”. W stosunku do nas samych osoba to także to, co wykracza poza przestrzeń i otwiera na nieskończoność. Mogę być gdzie indziej, a jednocześnie tutaj. Nie jestem tylko tu, gdzie właśnie znajduje się moje ciało, lecz żyję w bezmiarze. I właśnie dlatego, że Bóg jest osobą, nie mogę Go „przyczepić” do fizycznej lokalizacji – ponieważ osoba ogarnia znaczniej więcej, jest inna, większa.
Czyli niepotrzebne okazuje się przedstawienie Boga.
Nie.
Podobnie jak Żydom?
Nie do końca. Bóg jest obecny w Jezusie Chrystusie, jest obecny w człowieku.
„Kto Mnie widzi, widzi Ojca”.
Tak rzeczywiście jest do przedstawienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.