O kubańskim pozorowaniu zmian, rodzinach bez ojców i głodzie wiary mówi ks. Witold Lesner.
Jak wygląda sytuacja w kubańskim Kościele?
Trudno mówić o jakiejś wolności tutejszego Kościoła, ale na pewno złapał on oddech po wizycie Jana Pawła II w 1998 r. Po raz pierwszy od czasu rewolucji można było zamanifestować swoją wiarę. I po raz pierwszy ktoś się za wierzącymi ujął. Dyplomacja watykańska wywalczyła, że Boże Narodzenie stało się dniem wolnym od pracy. Ten haust powietrza był na tyle skuteczny, że pociągnął za sobą dalsze zmiany. Zaczęto budować seminarium pod Hawaną, które poświęcił Benedykt XVI. Wielki Piątek stał się dniem wolnym dla tych, którzy zdeklarują się w pracy jako katolicy. A na dodatek niedawno Raúl Castro nazwał kilka razy Franciszka swoim przyjacielem. I teraz trudno mediom krytykować „przyjaciela prezydenta”. (śmiech)
Może komuniści stopniowo tracą władzę?
Nie. Ja bym to porównał raczej z Polską lat 70. Niby turyści mają wrażenie, że ten system zaraz pęknie, ale Raúl, choć zmiękcza pewne rzeczy, jednocześnie je komplikuje. Znajomy ksiądz opowiadał, że z okazji jubileuszu parafii chciał odprawić Mszę Świętą na zewnątrz kościoła. Pozwolili mu, ale w tym samym czasie, po drugiej stronie tego samego placu, zrobili koncert rockowy. Dostaliśmy zgodę, by wyjechać na spotkanie z papieżem Franciszkiem – ale w każdym autobusie siedział przedstawiciel partii. Zorganizowaliśmy pielgrzymkę – wynajęli nam jeden autobus, drugiego już nie chcieli, żeby nie było zbyt „masowo”. Fakt, nie ma na Kubie jawnego prześladowania Kościoła. Fidel Castro powiedział kiedyś, że nie chce mieć męczenników, i naprawdę ich nie ma.
Ale ukryte prześladowanie istnieje?
Polega po prostu na uprzykrzaniu życia. Wielu księży władza pozbyła się już podczas rewolucji. Po prostu pozwolili im wyjechać, a potem zamykali kościoły, w których nie było Mszy. Zrobili to w białych rękawiczkach. Nie było wypędzania ani zajmowania siłą. Zamykania księży w więzieniach, mordowania ich – też nie było.
Nawet za Fidela?
Pewne niewyjaśnione sytuacje były. Ale nikt nie jest w stanie tego udowodnić.
A co z opozycją polityczną? Nadal łamie się prawa człowieka?
Mam w parafii kilku opozycjonistów. Jeden z nich określa się już jako „były opozycjonista”. Był w więzieniu trzy miesiące. Trudno nawet powiedzieć, że „siedział”, bo dali mu celę po kolana w wodzie. Żeby spać, przywiązywał się do kraty. Po trzech miesiącach wyszedł jako człowiek całkowicie złamany. Widziałem też wideo, na którym kobieta z rocznym dzieckiem na rękach stoi zapłakana, bo zburzyli jej dom. Męża władza wypuściła z więzienia pod warunkiem aresztu domowego. Przyjechała policja, człowieka w domu nie było, więc wzięli buldożer i zburzyli dom, stodołę, wychodek. To wszystko dzieje się teraz.
Jak Kościół radzi sobie w tej sytuacji?
A kto mówi, że sobie radzi? (śmiech) Kościół na Kubie ma, moim zdaniem, dwa oblicza. Jedno pokazujemy na co dzień, wśród ludzi, z którymi jesteśmy. A drugim jest, niestety, taki mały romans z władzą. Na przykład kiedy otwierano seminarium pod Hawaną, wstęgę przecinał Raúl Castro. Przez opozycjonistów zostało to od razu wypunktowane. Sytuacja nie jest prosta, trzeba wybierać: na jaki układ można pójść, a na jaki nie. Przy ostatniej wizycie papieża urzędnicy żądali pełnej listy osób, które udają się na spotkanie. Ale Kościół powiedział: absolutnie nie. Władza dostałaby w ten sposób do ręki gotowe materiały operacyjne.
Jaka jest religijność Kubańczyków?
To wiara bardzo ludowa. Brakuje ujednoliconych ksiąg liturgicznych, więc mamy dwa rodzaje mszałów, trzy rodzaje lekcjonarzy, a kiedy odprawialiśmy nabożeństwo majowe – było osiem wersji litanii do Matki Bożej. Wynika to z braku ciągłości duszpasterskiej. Na terenie naszej diecezji mamy trzynaście parafii, z których tylko trzy miały taką ciągłość. Wszystkie inne były zamknięte na jakiś czas. Ja jestem pierwszym proboszczem, który mieszka w tym miejscu. A parafia istnieje 251 lat! Wszystko więc opiera się na tym, co ktoś – najczęściej mamy i babcie – zapamiętał i jak to przekazał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).