Codziennie godzina adoracji Najświętszego Sakramentu oraz kilka godzin marszu w kompletnej ciszy. Pielgrzymka w duchu bł. Karola de Foucauld jest inna niż wszystkie.
W laboratoriach Orfield w Minnesocie znajduje się specjalne pomieszczenie badawcze zwane „najcichszym pokojem na Ziemi”. Faktycznie, wyjątkowa konstrukcja jego ścian sprawia, że wygłuszenie wszelkich dźwięków jest tam możliwe w 99,99 proc. Pomieszczenie wykorzystywane jest do badania właściwości akustycznych różnych produktów, które generują hałas, np. pralek. Używa go także NASA, sprawdzając możliwości adaptacyjne astronautów do ciszy w kosmosie. Jak relacjonują osoby, które przebywały w najcichszym pokoju na Ziemi, pobyt w nim dostarcza niezwykłych wrażeń. Cisza jest tak głęboka, że aż nie do zniesienia. Rekordzista zdołał wytrzymać w środku 45 minut. Dlaczego więc ludzie szukają ciszy?
Decybele to nie wszystko
Poza najcichszym pokojem na Ziemi nie ma chyba na świecie takiego miejsca, w którym by coś nie szumiało, stukało, brzęczało. Dźwięki są po prostu wszędzie. Niektóre są całkiem przyjemne, kojące, jak np. szum drzew czy morskich fal, inne – coraz bardziej nie do zniesienia, jak choćby ruch uliczny. Nie chodzi tylko o samo natężenie hałasu, ale także o jego wszechobecność albo inaczej – obecność nie wtedy i nie tam, gdzie trzeba. Dzwonek telefonu komórkowego nie musi być wcale głośny, żeby irytował, np. przerywając rozmowę czy modlitwę.
Faktem jest, że ludzie coraz częściej szukają ciszy. Na Mazurach wiele jezior objętych jest zakazem pływania jednostkami silnikowymi. Klienci bowiem chętniej wynajmują kwatery właśnie przy takich „strefach ciszy”. Podobnie jest w pociągach Pendolino. Całkiem sporym zainteresowaniem cieszy się wagon ze „strefą ciszy”, czyli przedziałem, w którym nawet konduktor mówi szeptem, sprawdzając bilety. Szept to bowiem zaledwie 20 decybeli, a więc tylko trochę głośniej od szelestu liści przy łagodnym wietrze
Jednak, jak pokazuje doświadczenie najcichszego pokoju na Ziemi, w ciszy nie chodzi wcale o bezdźwięczność. Oczywiście, do pewnego stopnia i na jakiś czas jest ona konieczna i może być przyjemna. Prawdziwa cisza to jednak coś więcej.
Przewietrzyć i odfiltrować
Ta pielgrzymka była dość nietypowa. 19 osób z całej Polski od 13 do 20 sierpnia postanowiło przejść trasę z Koszalina do sanktuarium w Skrzatuszu. Trudno ich było spotkać, ponieważ szli raczej leśnymi duktami, bezdrożami, mijając małe miejscowości na uboczu. Nie, nie chowali się przed światem. Szukali ciszy, aby w kontakcie z Bogiem lepiej ten świat zrozumieć.
Dzień rozpoczynali od Mszy św. i godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Następnie ruszali w trasę i do obiadu szli w ciszy, a dokładniej mówiąc – w milczeniu. Po drodze rozważali wcześniej przygotowane teksty: z Pisma Świętego, z dzieł bł. Karola de Foucauld albo z materiałów o nim. Na jednym z popołudniowych postojów spotykali się w małych grupach i dzielili tym, co... no właśnie – usłyszeli w ciszy.
Wśród pielgrzymów byli też mali bracia i małe siostry Jezusa, czyli członkowie wspólnoty zakonnej powstałej z inspiracji życiem i duchowością bł. Karola de Foucauld. Sama pielgrzymka była bowiem tzw. Marszem Karolowym, czyli rekolekcjami w drodze dla osób, które szukają Boga w duchu błogosławionego, francuskiego zakonnika.
Wojtek, mały brat ze wspólnoty w Warszawie tłumaczy znaczenie pielgrzymkowej ciszy, której celem nie jest tylko fizyczny czy psychiczny odpoczynek od hałasu. – Cisza jest po to, żeby dotrzeć do tego, co najważniejsze, do Boga i do drugiego człowieka. Nie chodzi o izolację, ale o ciszę, w której jest Bóg, Jego obecność. Wtedy nie ma już potrzeby słów. Po co zagłuszać obecność? To jak chodzenie i podziwianie przyrody. Po co gadać, skoro jest tak pięknie? – mówi br. Wojtek.
Zakonnik podkreśla, że nie zawsze chodzi o odcięcie się od zewnętrznych bodźców, czyli znalezienie absolutnej ciszy, ale raczej o to, żeby samemu się uciszyć, czyli zamilknąć, żeby być w stanie słuchać. – Kiedy po takim kilkugodzinnym milczeniu następuje moment dzielenia się, słowa są głębsze, prawdziwsze. Jest harmonia między ciszą a mówieniem. Najpierw jest cisza, potem mówienie. Jedno i drugie ma sens.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.