Można żyć bez prądu

To ciekawe, że na weselu można się bez niego obyć, ale na Eucharystii już nie. O piciu i niepiciu alkoholu mówi biskup Krzysztof Włodarczyk.

Reklama

Innymi słowy: alkoholik to zły człowiek...

Właśnie. Jeśli dotyczy to księdza, zaraz pojawia się myślenie, że on już nigdy nie będzie mógł pełnić swojej misji, że już się zatracił. Nie widzi się tego, że terapia jest drogą do powstania, że ten uzależniony ksiądz może być jeszcze wspaniałym duszpasterzem, nawet w tej samej parafii. Myślę, że ludzie byliby w stanie wybaczyć księdzu jego alkoholizm bardziej niż np. chciwość czy chamstwo. Są księża, którzy po terapii wrócili do pracy i są wspaniałymi duszpasterzami, pomagają także innym uzależnionym.

Ksiądz Biskup sam jest abstynentem już prawie od 30 lat jako członek Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Jak do tego doszło?

Przejawiałem takie samo myślenie jak każda inna osoba niemająca problemu z alkoholem. Wypicie piwa czy wina nie było dla mnie niczym nadzwyczajnym. Słysząc o KWC, nie widziałem potrzeby, żeby samemu przystąpić do tego dzieła, bo panowałem nad sobą.

Coś zmieniło się po wizycie w ośrodku dla uzależnionych w Stanominie k. Białogardu.

To było na początku mojej drogi kapłańskiej. Pan Bóg poruszył moje serce poprzez spotkanie z ludźmi, którzy cierpią z powodu nadużywania alkoholu. Kiedy musiałem stanąć przed nimi, wsłuchać się w nich, zadałem sobie pytanie, jak mogę im pomóc. Przyszło pragnienie, żeby przystąpić do Krucjaty i złożyć dar dobrowolnej abstynencji z troski o te osoby. Również po to, aby pokazać im moją z nimi solidarność. Oni musieli nie pić, a ja byłem z nimi w tym wyrzeczeniu, choć nie musiałem.

Czy wie Ksiądz Biskup o takich osobach, którym świadectwo Księdza Biskupa pomogło w trwaniu w trzeźwości?

Przede wszystkim ja sam osobiście doświadczam bezmiernej wolności. Słyszałem nieraz, że dla kogoś było to ważne. Pamiętam też jedno konkretne zdarzenie na przyjęciu z okazji chrztu u znajomej rodziny. Panował tam styl takiego właśnie wymuszania picia. Gdy mówiłem „nie”, rozpoczynała się perswazja – a to, że lekceważę gospodarza, a to znowu, że nie chcę, żeby dziecko było zdrowe. Jednak oparłem się. Podszedł do mnie człowiek, który mi za to podziękował. Okazało się, że był właśnie po terapii i już się prawie złamał. Powiedział, że bez mojej odmowy nie wytrzymałby. Choćby dla tej jednej osoby warto było.

Tegoroczny apel Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości mówi o abstynencji jako o czynie miłosierdzia wobec uzależnionych. Jak rozumieć takie ujęcie sprawy?

Na pewno w kontekście Roku Miłosierdzia warto na abstynencję spojrzeć także w ten sposób. Abstynencja mogłaby być takim nienazwanym uczynkiem miłosierdzia. Można by też spojrzeć na nią w kontekście innych uczynków, tych, które już mamy. Skoro nadużywanie alkoholu jest grzechem, abstynencja mogłaby być realizacją uczynku: „grzesznych napominać”. W kontekście przypadku, o którym wspomniałem, być abstynentem to także: „wątpiącym dobrze radzić”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama