To naprawdę był moment, kiedy serce zabiło mocniej, mówi Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Wawelski dziedziniec na długo przed przybyciem papieża wypełniali goście, członkowie rządu, politycy, działacze społeczni, członkowie korpusu dyplomatycznego oraz duchowni, nie tylko katoliccy, ale także prawosławni i ewangeliccy. Dla papieża przygotowano skromne podium z herbami Stolicy Apostolskiej oraz Rzeczpospolitej. Jednak najlepszą oprawę temu spotkaniu dawało miarowe bicie dzwonów, rozlegające się co pół godziny. Przypominało czasy chwały Rzeczpospolitej oraz wybitnych przywódców, którzy tutaj gościli. Przeminęli, ale przecież zostali w legendzie tego miejsca. Dzwony słyszały także tłumy zgromadzone pod Wawelem i oczekujące na przyjazd papieża. Obserwowałem je z sali na drugim piętrze zamku królewskiego, gdzie miało się odbyć spotkanie premier Beaty Szydło z sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolinem. W momencie kiedy pod Wawelem pojawił się papamobil, wrzawa na ulicy była tak wielka, że słychać ją było pomimo szczelnie pozamykanych okien. Dzwony rozległy się także, kiedy na dziedziniec wawelski wkroczył papież Franciszek w towarzystwie prezydenta Andrzeja Dudy oraz jego żony. Było uroczyście, dostojnie, a zarazem bez pompy czy sztucznej celebracji. Papież był uśmiechnięty, wyraźnie pod wrażeniem tego miejsca. W kontekście papieskiego przemówienia, w którym podkreślał, że po raz pierwszy odwiedza Europę Środkową, dobrze się stało, że pierwsze kroki skierował na Wawel. To było przecież miejsce, gdzie przez wiele pokoleń kształtowane były tożsamość i podmiotowość tego regionu. To władcy rządzący w tym miejscu swoją postawą oraz prowadzoną polityką zdecydowali, że ten obszar w większości pozostał wierny Kościołowi katolickiemu, a jednocześnie zachował zdolność otwierania się na inne kultury. Papież wiele uwagi w swym przemówieniu poświęcił roli pamięci w kształtowaniu tożsamości i podzielił ją na dobrą i złą.
Dobra prowadzi do pojednania i przebaczenia, zła wzmacnia podziały i nie prowadzi do niczego dobrego. W tym kontekście istotne było zwrócenie przez Franciszka uwagi na procesy pojednania z Niemcami i Rosją. Oba przecież zostały zainicjowane przez Kościół, na bazie ewangelicznego przesłania przebaczenia i pojednania. Ważna była także papieska uwaga na temat konieczności podjęcia refleksji na temat rozwiązania kryzysu migracyjnego oraz gotowości przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu; a także solidarność z osobami pozbawionymi swoich praw podstawowych, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary.
Rozmawiałem przed spotkaniem na Wawelu z ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej Januszem Kotańskim, który podkreślał znakomity klimat, jaki obecnie panuje w relacjach z rządem RP. Wbrew pojawiającym się w mediach komentarzom, sugerującym nieomal, że papież przyjedzie pouczać polskich polityków, jak mają rozwiązywać krajowe spory, Kotański zwracał uwagę, jak wielką wagę Stolica Apostolska przywiązuje do realizowanych w naszym kraju programów pomocy rodzinie oraz grupom najsłabszym. Jest także poinformowana o wielkim wysiłku polskiego Kościoła, który poprzez różnorodnie inicjatywy Caritas stara się realizować konkretną pomoc dla uchodźców. Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w MSZ, pytany o wrażenie ze spotkania na Wawelu podsumował je krótko: - To naprawdę jest moment, kiedy serce bije mocniej. W centrum polskości, na Wawelu, Ojciec Święty mówi o szlachetnym narodzie polskim! Ważne były również papieskie słowa o pojednaniu polsko-niemieckim i polsko-rosyjskim. Traktuję je jako ważne dla nas wszystkich. Polacy, jako naród bardzo skrzywdzony, potrafili wyciągnąć rękę do swych prześladowców w geście pojednania. Było to możliwe przede wszystkim dzięki wrażliwości Kościoła oraz odwadze jego duchowych przywódców. Widać w perspektywie papieskiego przemówienia, jak ten proces pojednania, zapoczątkowany przed laty przez Polaków, przyniósł dobre owoce dla nas i całej Europy.
Andrzej Grajewski /Foto Gość Kardynał Pietro Parolin spotkał się z premier Beatą Szydło
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).