– Otrzymujemy wiele łask od Boga, szczególnie wiarę, ale też doświadczamy ogromnej życzliwości ludzi. Kiedy na trasie zmagamy się z pogodą, zmęczeniem, wątpliwościami, przeżywamy prawdziwe rekolekcje w drodze – mówi Tomasz Stolarek.
Zdecydowana większość uczestników dobrze zna swój pojazd. Wiedzą, jak posługiwać się przerzutkami. Zdarza się jednak, że rowerzysta wybierze nieodpowiedni tryb, łańcuch ma za duże obciążenie i pęka. – Pamiętam, że jednego roku łańcuchy strzelały prawie każdego dnia, ale udało się je szybko zmienić i jechać dalej – wspominał Krzysztof Kowalewski.
Na pielgrzymce rowerowej nie ma wspólnych śpiewów czy konferencji na trasie. Jest za to dużo czasu na indywidualne przemyślenia, medytację słowa Bożego usłyszanego na Eucharystii czy rozmowy. Pielgrzymi podziwiają wspaniałą przyrodę i uczą się ją rozumieć. Na polach kwitnie gryka, przy drodze pachną kwitnące lipy. Jazda w takich warunkach jest niezwykłą przyjemnością. W drodze rowerzyści wyczuwają kierunek i siłę wiatru, po układzie chmur na niebie wiedzą, że przyjdzie deszcz albo będzie można jechać w ciepłych promieniach słońca. Silne porywy wiatru mogą być niezwykle uciążliwe, bardzo utrudniają jazdę pod wiatr, ale mogą też dodawać skrzydeł, gdy przy odpowiednim ukształtowaniu terenu i podmuchach w plecy jedzie się bardzo szybko, bez większego wysiłku.
Grupy pielgrzymkowe mają różną liczebność. Czy wpływa to na komfort jazdy? – Jedyną różnicą, jaką daje się zaobserwować przy dużej, 200-osobowej grupie, jest wieczorna kolejka pod prysznic. Poza tym nie ma żadnych innych komplikacji – odpowiada ze śmiechem Tomasz Stolarek.
Nie wszyscy pielgrzymi na rowerach mają taką samą kondycję, niektórym każdy kilometr sprawia wiele trudności, szczególnie na najdłuższych etapach. Jednak w momencie, kiedy dojeżdżają do Wałów Jasnogórskich, na głównej alei zapominają o bólu, trudnościach i mkną na pełnym gazie do Czarnej Madonny niczym sprinterzy na Tour de Pologne.
Pielgrzymka rowerowa to doskonała okazja na rodzinny wyjazd albo indywidualne rekolekcje w drodze, dla podbudowania kondycji duchowej i otrzymania wielu nieprzewidywalnych łask. – Ten wyjazd to dla mnie głębokie przeżycie duchowe. Mam doświadczenie pielgrzymki pieszej, a w tym roku chciałam poznać coś nowego – powiedziała Janina Smorąg ze Świebodzina. – Jadę po raz czwarty, przede wszystkim mam trzy intencje. Jadę również z wielkim podziękowaniem. Poza tym nie da się ukryć, że w czasie pielgrzymki bardzo poprawiam sobie kondycję, po przejechaniu 500 km czuję się o wiele zdrowsza. Na co dzień staram się jeździć ok. 15 km na rowerze, a w okresie zimowym morsuję. Przeniosłam się do Rzepina ze Zduńskiej Woli i jestem zachwycona okolicami, lasami, jeziorami. Mój dom stoi nieopodal rzeki Ilanki. Tak naprawdę, przyjeżdżając do Częstochowy, prawie wcale nie czułam zmęczenia – mówiła Maria Gawęda z Rzepina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.