„Archidiecezja Fermo nie da się zastraszyć”. Tak powiedział Radiu Watykańskiemu jej wikariusz generalny po tym, jak na ulicy tego włoskiego miasta został śmiertelnie pobity nigeryjski uchodźca goszczony w tamtejszym seminarium duchownym.
36-letni Emmanuel Chidi Namdi i 24-letnia Chinyery uratowali się w Nigerii z zamachu islamistów z Boko Haram na kościół, w którym zginęli ich rodzice i dwuletnia córka. Kiedy uciekali przez Libię i potem drogą morską do Włoch, maltretowana przez przewoźników Chinyery, która była w ciąży, poroniła. Przed kilku miesiącami oboje znaleźli schronienie w seminarium w Fermo w środkowych Włoszech. Przedwczoraj zaczepił ich na ulicy zagorzały kibic tamtejszego klubu sportowego, który nazwał Chinyery „afrykańską małpą”. Gdy Emmanuel stanął w jej obronie, został pobity na śmierć.
W Fermo Kościół od dawna niesie pomoc uchodźcom. W ostatnich miesiącach nieznani sprawcy zaczęli tam podrzucać petardy pod świątynie. Wikariusz generalny tamtejszej archidiecezji ks. Pietro Orazi uważa, że stoi za tym niewielka, odizolowana grupa.
Młodzi są najszybciej laicyzującą się grupą społeczną w Polsce.
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
28 grudnia Kościół obchodzi święto dzieci betlejemskich pomordowanych na rozkaz Heroda.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.