– W sierpniu zaczepiła mnie mama jednej z uczennic. Chciała znać dokładny termin Komunii św. swojej córki, bo przecież już trzeba zacząć wszystko przygotowywać – włącznie z rezerwacją restauracji – mówi pani Aniela, katechetka w jednej z gdyńskich szkół.
Quad, smartfon, konsola do gier, a nawet zabiegi SPA – to tylko niektóre z propozycji komunijnych prezentów. Do tego obowiązkowo wystawny obiad w restauracji i Pierwsza Komunia dopięta na ostatni guzik. Szkoda, że Jezus Eucharystyczny schodzi na dalszy plan...
Bez religijnej wiedzy
Przyjęcia z okazji Pierwszej Komunii św. coraz bardziej przypominają organizowane z wielkim rozmachem wesela – pełno gości, wystawny obiad, mnóstwo drogich prezentów. – Rodzice zupełnie się pogubili. Kiedyś wstęp do katechezy dzieci wynosiły z domu, a teraz nie dość, że nie znają podstawowych modlitw, to nawet znaku krzyża nie potrafią zrobić – mówi katechetka.
Pani Ania wspomina sytuację, w której jedna z przygotowujących się do Komunii dziewczynek powiedziała, że boi się tej uroczystości. – Przyszła i mówi, że się bardzo denerwuje. Kiedy zaczęłam wypytywać, skąd te nerwy, okazało się, że chodzi o gości – mówi katechetka. Rodzice zamówili salę na 40 osób i uczennica bała się, że nie wszyscy przyjdą, a co za tym idzie – prezentów będzie mniej.
Katechetka jest zdania, że takie podejście dzieci wynika z zachowania rodziców. – Dorośli, nawet jeśli mają jakąś wiedzę dotyczącą wiary, nie przekazują jej swoim pociechom. Dosłownie jeden chłopiec na wszystkie trzy klasy, które prowadzę, zna „Wierzę w Boga”, bo nauczyła go babcia. Jestem daleka od stwierdzenia, że wszyscy rodzice religijnie zaniedbują dzieci, ale większa część zdecydowanie tak – mówi pani Ania. A dzieci, jak podkreśla katechetka, są ciekawe i chłoną wiedzę na temat wiary. – Zawsze z wielkim przejęciem słuchają o Bogu. Zadają pytania, są żywo zainteresowane, kiedy czytam im fragmenty Pisma Świętego – szczególnie zaciekawił je ten o stworzeniu świata. Dlatego szkoda tylko, że ta praca, którą wykonujemy w szkole, nie jest w żaden sposób podtrzymywana przez rodziców. Bo brak systematyczności powoduje, że dzieci nie utrwalają tej wiedzy, którą już zdobyły – tłumaczy pani Aniela.
Pierwszokomunijny blichtr
Alicja Kamińska z niedowierzaniem kręci głową. – To przechodzi ludzkie pojęcie! Skoro deklarujemy się jako chrześcijanie, to przekażmy naszym dzieciom podstawową wiedzę, a jeżeli mówimy o sobie „ateiści”, to po co zawracać sobie głowę sakramentami? – zastanawia się. Swoją Pierwszą Komunię św. pamięta do dzisiaj. – Jasne, jak każda mała dziewczynka, czułam się wyjątkowo w białej sukience, chociaż w moim przypadku była to alba, ale szczególna, bo szyta przez moją babcię. Wydaje mi się, że najbardziej przejęta byłam w momencie, kiedy pierwszy raz szłam do Komunii. Zawsze patrzyłam na rodziców, jak oni przyjmują Jezusa i chciałam tak samo, chociaż wcześniej nie rozumiałam, po co i dlaczego – mówi młoda dziewczyna.
Swoje przyjęcie wspomina jako skromną, ale przyjemną uroczystość rodzinną. – Przyjechali wszyscy najbliżsi. Babcia zadbała o dekoracje. Moje krzesło wyglądało jak tron, a pod sufitem wisiały jakieś ozdoby i to wszystko – nie było fajerwerów, wystawnego obiadu z trzema deserami ani sali balowej. Siedzieliśmy w dużym pokoju, wokół małego stołu, i zajadaliśmy babcine ciasto – wspomina Alicja. Prezenty, które dostała, też nie były z najwyższej półki. – Koleżanki miały „lepiej”, bo ja dostałam „tylko” rower, zegarek i trochę pieniędzy w kopercie, które później przeznaczyłam na mój pierwszy telefon komórkowy – mówi.
Pierwszokomunijna pamiątka nadal zdobi ścianę jej pokoju. – W dniu Pierwszej Komunii św. najważniejsze jest spotkanie z Chrystusem w Eucharystii. W tym jest cały sens sakramentu. Nie jest to jednorazowa akcja, tylko akt wiary. Jestem wdzięczna moim rodzicom, że dobrze mnie do niego przygotowali i że nie namieszali mi w głowie wielkimi przyjęciami i drogimi prezentami. Oni w Boga wierzą zawsze, a nie od święta, i właśnie takiej wiary mnie nauczyli – podkreśla Ala.
Komunijne rankingi
W samym sercu Gdańska, niedaleko ul. Długiej, znaleźć można księgarnię katolicką „Ichtis”. W asortymencie, oprócz książek, ma również bardzo duży wybór dewocjonaliów. – U nas znaleźć można m.in. obrazy, ikony, figury, różańce, krzyże, świece, srebro – wylicza Monika Hoppe, kierownik sklepu. Oferta księgarni odbiega więc od rankingowych propozycji, jakich pełno na internetowych stronach.
– W ciągu ostatnich kilku lat zdecydowanie spadła nam sprzedaż tych tradycyjnych prezentów. Coraz mniej rodziców wybiera dla swojej pociechy łańcuszek czy Pismo Święte. Wydaje mi się, że ludzie totalnie rozminęli się z istotą tego sakramentu i, zamiast inwestować w duchowość dziecka, inwestują w materialną otoczkę – mówi pani Monika. Co zaproponowałaby na pierwszokomunijny prezent? – Mamy w ofercie interesujące książki i filmy. Są nawet gry czy ciekawe gadżety. Zawsze pomożemy, jeśli chodzi o skompletowanie nietuzinkowego prezentu – podkreśla M. Hoppe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).