Zamiast roztrząsać kwestię motywów, dla których Mieszko I przyjął chrzest, może lepiej zastanowić się nad swoim własnym?
Wczoraj w Gnieźnie ogłoszony został szczegółowy plan obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski. Rocznicy, do której jedni przywiązują wielką wagę, a inni odrzucają twierdząc że chrzest Mieszka I był gestem, a którym stały motywy polityczne i chęć uzyskania doraźnych korzyści.
Cóż, trudno dzisiaj wyczytać z prochów pierwszego władcy, jakie miał intencje. Jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że przyjęcie przez chrześcijaństwa przyniosło Polsce wiele korzyści, ukształtowało światopogląd, tożsamość i kulturę naszego narodu. Dowody tego można oglądać podczas licznych wystaw związanych z rocznicą chrztu.
Myślę sobie, że w sumie podobnie można dzisiaj myśleć o własnym chrzcie. W sumie większość z nas nawet nie była świadoma w tamtej chwili, o co chodzi i dlaczego jakiś człowiek polewa nam głowę zimną wodą. Wierzę, że większość z nas rodzice ochrzcili z miłością, troską o nasze zbawienie i pełną świadomością odpowiedzialności za przekazanie nam wiary. Ale mogło być też tak, że czasem świadomość tego, czym jest chrzest, była różna. Być może ktoś został ochrzczony, żeby dziadkowie nie marudzili, żeby sąsiedzi nie patrzyli krzywo itd.
Nawet jeśli tak było, to nie zmienia faktu, że łaska, którą otrzymali na chrzcie świętym, działa. Rocznica Chrztu Polski jest dobrą okazją do zastanowienia się, co właściwie zrobiliśmy z naszym chrztem. Czy świadomość przynależności do Chrystusa żyje w nas, czy wytrwale ją w sobie zagłuszamy?
Stawanie się dzieckiem Boga nie jest jednorazowym aktem. To trwa całe nasze życie. Nigdy nie jest za późno, by przypomnieć sobie, że zostałem włączony Kościoła i tylko ode mnie zależy, jak tę sytuację wykorzystam. Mogę powiedzieć, że ktoś zrobił to wbrew mojej woli i teraz, kiedy sam o sobie decyduję, odrzucam tę sytuację. Ale mogę też stwierdzić, że choć w momencie chrztu byłem dość słabo zorientowany w kwestiach Królestwa Bożego, to teraz codziennie potwierdzam tamtą decyzję, którą podjęli za mnie moi rodzice.
Podobało mi się, gdy w mojej parafii w Wielką Sobotę podczas liturgii chrzcielnej był moment, by pomyśleć o własnym chrzcie i potwierdzić, że dla mnie tamto wydarzenie nie jest tylko momentem z przeszłości. Ono trwa, jak trwa we mnie łaska, którą wtedy otrzymałem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.