– Odtąd ludzi będziesz łowił – oznajmił Jezus rybakowi na brzegu jeziora. – Odtąd mosty między ludźmi będziesz wznosił – usłyszał pewien maturzysta, stojąc niemal na progu politechniki. O ich budowie i nowych wyzwaniach w rozmowie z Agatą Combik opowiada biskup nominat o. prof. Jacek Kiciński CMF.
Przeglądając tytuły prac naukowych, widać, że zainteresowania Ojca dotyczą spraw związanych z relacjami międzyosobowymi, począwszy od przyjaźni – praca magisterska jej właśnie była poświęcona („Koleżeństwo i przyjaźń u młodzieży szkół średnich”).
Najpierw w centrum mojej uwagi znalazła się przyjaźń – nawiązanie relacji. Pracę doktorską poświęciłem celibatowi w życiu kapłańskim, rozprawa habilitacyjna dotyczyła formacji zakonnej („Powołanie – Konsekracja – Misja. Personalistyczny wymiar teologii życia konsekrowanego w świetle współczesnego Magisterium Kościoła”), a książka profesorska – duchowości misji współdzielonej. Ten ostatni temat, w skrócie rzecz ujmując, dotyczy „bycia razem” w Kościele osób idących drogami różnych powołań. Każdy ma zachowywać swoją tożsamość powołaniową – kapłańską, zakonną, świecką – ale zmierzamy w jednym kierunku. Jak pisałem już w rozprawie habilitacyjnej: „Ta wizja komunii jest ściśle związana ze zdolnością chrześcijańskiej wspólnoty do otwierania się na wszystkie dary Ducha Świętego. Tak pojęta wzajemność niesie ze sobą gotowość do współdzielenia się z innymi i pragnienie, aby drudzy dzielili się z nami. Oznacza dynamikę dawania i otrzymywania, miłowania i bycia miłowanym”.
Z ust Ojca usłyszeć można często słowa „osoba”, „relacja”, „więź”.
W duszpasterstwie, jak i w pracy naukowej, zawsze patrzę przede wszystkim na człowieka, na konkretną osobę. Wprowadzam rozróżnienie pomiędzy „relacją” a „więzią”. Jeśli chodzi o Pana Boga, musimy nawiązać z Nim osobową więź – coś bardzo osobistego, niepowtarzalnego, intymnego; z człowiekiem natomiast tworzymy relacje. Tym piękniejsze, im głębsza nasza więź z Panem.
Słuchacze Ojca wykładów pamiętają zachęty do wierności lectio divina i słowa o „towarzyszeniu Jezusowi”.
Więź z Bogiem i słuchanie Go prowadzi do słuchania człowieka. Zachęcam do wierności lectio divina, modlitewnemu rozważaniu słowa Bożego. Bliska mojemu sercu zasada brzmi: „Jeśli chcesz ewangelizować innych słowem Bożym, pozwól, aby najpierw słowo Boże ciebie zewangelizowało”. Pierwszym obszarem ewangelizacji jestem ja sam. Na kartach Nowego Testamentu widać wyraźnie proces formacji ucznia Jezusa. Ewangelia mówi, że Jezus „przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego”. Po co? „aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki (…) (Mk 3,13n). Najpierw: aby Mu towarzyszyli, aby z Nim byli. On ich nauczał, wyjaśniał sprawy królestwa Bożego, a dopiero potem posyłał. Można powiedzieć, że posłanie jest efektem końcowym spotkania z Jezusem, przylgnięcia do Niego. Moim zadaniem, również jako biskupa, jest najpierw bycie z Nim. Jeśli będę miał czas dla Jezusa, na pewno będę miał czas dla tych, do których Pan Bóg mnie posyła.
Pozostanie Ojciec duchowym synem św. Antoniego Marii Clareta?
Oczywiście. Rodzina jest jedna. Ona zawsze człowiekowi towarzyszy, nawet jeśli się z niej wychodzi. Kościół jest domem, w którym jest wiele mieszkań. „Klaretyńskie” mieszkanie zawsze pozostanie moim. To jest również wspaniałe zaplecze modlitewne, środowisko, na którego życzliwe wsparcie zawsze mogę liczyć. Muszę dodać, że klaretyni to synowie Niepokalanego Serca NMP [pełna nazwa: Zgromadzenie Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Błogosławionej Maryi Dziewicy]. Maryjna duchowość zawsze mi towarzyszyła i będę chciał ją nadal przekazywać innym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.