Nie powiedział: „Odwal się ode mnie, gnoju. Najpierw się nawróć, idź do Piekar albo do Częstochowy”. Przyszedł do takiego, jakim byłem, a byłem godny pogardy.
Synek, nie jedź
Bartosz pił krótko, tylko 8 lat, ale intensywne. Zaczął w młodym wieku i to wystarczyło, żeby szybko się uzależnić. – Krótko po wakacjach byłem na kolejnym meczu, moi rodzice byli temu przeciwni, bo to zawsze była okazja, żeby pić. Wracałem do domu i moja mama źle się poczuła. Tata zadzwonił po lekarza, okazało się, że jest to coś poważnego, że dostała wylewu. Szybko wzięli ją na neurologię. Zatrzymałem się i powiedziałem, że chcę żyć inaczej. Że nie będę pić przynajmniej do momentu, kiedy nie dowiem się, co dzieje się z mamą. I co się okazało? To było w środę, a ja już w piątek piłem wódkę. Byłem wobec tego bezsilny. Zgniatałem kieliszki w ręce, bo nie byłem w stanie pojąć, jak to się dzieje, że nie chcę, a to robię.
Potem, jak poszedłem do niej do szpitala, z głowy wystawały jej rurki, a ja chowałem ręce, żeby nie widziała tych skaleczeń. Cudem z tego wyszła, bez żadnego uszczerbku, miała tylko zalecenia, żeby się nie stresować.
Mama w intencji jego i ojca w Licheniu podpisała dożywotnią abstynencję od alkoholu. – Żenada – skomentował to wtedy. – Kiedy miałem 19 lat, pojechałem na ognisko do kolegi, który szedł do wojska. Mama mi powiedziała: „Synek, nie jedź, bo tyś trzeźwy z ogniska jeszcze nie wrócił”. Miała rację. Nawet nie pamiętam, kiedy zrobiło się ciemno, piliśmy rozrobiony spirytus. I mam przebłyski jakiejś awantury. Nie wiem, jaki był pretekst, ale znowu była izba wytrzeźwień poprzedzona zatrzymaniem na gorącym uczynku.
Bartosz czuł, że powoli się stacza. – Kiedy byłem po przepiciu, żeby zasnąć, musiałem wypić cztery piwa. Bałem się ciemności, bałem się, jak samochód podjeżdżał pod blok, myślałem, że to policja po mnie. Miałem poczucie, że stąpam po cienkim lodzie, że igram ze swoim życiem.
Ludzie, Bóg jest!
W końcu nadszedł rok 2003. Andrzejki. Bartosz wchodzi do lokalnego baru. Pije wódkę, piwo i łamie sobie nogę. Do dziś nie wie, jak.
– Rano tata pojechał ze mną założyć gips. Pierwsze, co w tym gipsie zrobiłem, to poszedłem do baru. Miałem L4 na jakieś dwa miesiące. I podczas tego zwolnienia zdarzyło się coś, co na zawsze odmieniło moje życie. Było to podczas koszmarnej nocy, jednej z wielu, bezsennej, pełnej lęku, wyrzutów sumienia, poczucia braku sensu życia i wielkiego przygnębienia. Leżałem z połamaną nogą w łóżku, miałem biegunkę, ręce mi się trzęsły, miałem skurcze mięśni, bałem się, że dostanę zawału serca albo wylewu. Strasznie się pociłem i ręce mi drętwiały. Czułem, że moje życie nie ma żadnego celu, że niczego już w nim nie osiągnę. Nie widziałem dla siebie ratunku, nie było dla mnie nadziei. Tego dnia moja młodsza siostra Monika dała mi do poczytania… „Miłujcie się”. Obciach, dziwny tytuł, ale tak naprawdę nie miałem nic do stracenia. Akurat wtedy nic nie wypiłem, a i tak nie mogłem spać.
Zacząłem czytać tę gazetę, a w niej m.in. świadectwa ludzi o ich spotkaniu z Bogiem. Cisza. Bartosz otwiera szafkę i wyciąga pogniecioną, setną kopię artykułu. Obok stawia „Dzienniczek” siostry Faustyny. – Otwarłem na takiej stronie: „Rozmowa miłosiernego Boga z duszą grzeszną”. Był tam obraz Jezusa miłosiernego z podpisem: „Jezu, ufam Tobie” i dialog. Zacząłem to czytać... Czyta i po latach. – Jezus: Nie lękaj się, duszo grzeszna, swego Zbawiciela, pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś zdolna wznieść się do mnie. Nie uciekaj, dziecię, od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, który sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię swymi łaskami. O, jak droga mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach swoich. I wyryłaś się głęboką raną w sercu moim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.