– Zmęczony pielgrzym będzie wdzięczny za kawałek podłogi, ciepłą wodę i za to, że jest chciany. Że otwiera się przed nim drzwi domu i serca – przekonuje Marzena Wójcicka.
Jak zauważa, nie wszyscy mamy możliwość podróżowania, a na ŚDM przyjedzie do nas cały świat. – Można przyjąć go i poznać pod swoim dachem! Dla pielgrzymów to z kolei szansa na poznanie Polski, naszej gościnności, kultury, religijności. Goszcząc pielgrzymów, można też zrobić piękny uczynek miłosierdzia w Roku Miłosierdzia – zachęca M. Wójcicka.
W Rio gościnny dom znalazły też Ania i Marta Jungiewicz. – Wtedy byłyśmy pielgrzymami, a obecnie obie jesteśmy zaangażowane w przygotowanie ŚDM Kraków 2016 – mówi Ania. – Na ŚDM jechałyśmy, by zobaczyć powszechny Kościół inny od tego, który znamy. Bo choć Jezus jest jeden, a Eucharystia wszędzie taka sama, to każdy kraj ma swoją specyfikę. W Brazylii poczułyśmy radość wiary i okazało się, że ona oznacza tam pomoc bliźniemu. „Nasza” rodzina była tego przykładem – opowiada i dodaje, że razem z siostrą mogły zakosztować ich życia. – Nie chodzi tylko o śniadanie i brazylijską kawę, ale o codzienność, rozmowy przy stole i niezwykłą otwartość. I choć nie zawsze łatwo było się porozumieć, to nie było to problemem – zapewnia.
Gościnność Ania i Marta czuły też na ulicach. – Nigdzie nie pomyślałyśmy, że jesteśmy obciążeniem dla miasta. Gdy poszłyśmy na pizzę, jakaś pani zapytała, czy jesteśmy pielgrzymami i czy mamy jak zapłacić. Okazało się, że postanowiła zaprosić nas na tę pizzę, a gdy dowiedziała się, że mam tego dnia urodziny, cały lokal śpiewał mi „Sto lat”. W domu czekała druga niespodzianka – nasi gospodarze o urodzinach dowiedzieli się z Facebooka i przygotowali mi tort i hot dogi – wspomina Ania i przekonuje, że przyjmując pielgrzymów, można zyskać o wiele więcej niż się daje. Na dowód tego w jej domu rodzinnym w Goszczy (diec. kielecka) przyjętych zostanie 10 osób, a w domu jej drugiej siostry – kolejnych 10.
Nie lękajcie się!
Te słowa św. Jana Pawła II, pomysłodawcy ŚDM, w kontekście przyjmowania pielgrzymów nabierają specjalnego znaczenia. Na ŚDM nie byłam, ale w 2005 r. pojechałam na spotkanie Taizé do Mediolanu i wielka była moja radość, gdy na nocleg trafiłam do rodziny. Smutno by mi było, gdyby drzwi tego domu były zamknięte, bo Patrizia i Sergio baliby się nas przyjąć. A oni zaufali nam w ciemno i dali wszystko. Patrizia każdego dnia wstawała wcześniej, by zrobić nam śniadanie i caffè latte, a potem podwieźć do oratorium na poranną modlitwę. W 2011 r., podczas Kongresu Bożego Miłosierdzia, w moim domu gościnę znalazła z kolei pani z Królestwa Tonga – maleńkiej wyspy na Pacyfiku. Na dzień dobry rozbroiła nas uśmiechem, była jak anioł z dalekiego kraju. Do dziś jej dzieci na Facebooku mówią do mnie „little sis” (ang. mała siostrzyczko), bo dla ich mamy byłam jak córka. Czego więc lękają się mieszkańcy naszej diecezji przed ŚDM?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.