Stanowiska wobec uchodźców się polaryzują. Niepotrzebnie.
Dyskusja trwa. Właśnie kard. Antonio Maria Vegliò, Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących stwierdził, że Europa stała się „zbyt egoistyczna i sprawia wrażenie kontynentu zmęczonego”, wskazując między innymi na mury, które na swoich granicach budują różne kraje. Jest więc opcja, która konsekwentnie mówi o otwarciu granic i serc. Z drugiej strony rośnie na Starym Kontynencie poparcie dla tych sił politycznych, które nie chcą przyjmowania obcych. Czy jest jakaś szansa na kompromis w tej sprawie? Jak przezwyciężyć ten (rzekomy?) egoizm Europejczyków?
Żeby nie było niejasności: jestem z tej pierwszej opcji, jestem zasadniczo za. Wydaje mi się jednak, że w stosunku do przybywających do Europy od lat popełnia się dwa kardynalne błędy, które mszczą się, gdy przychodzą trudniejsze sytuacje i napędzają niechęć do obcych. Jakie?
Po pierwsze to skrzętne ukrywanie problemów, jakie stwarzają migranci. Niby po to, by nie budzić wobec nich niechęci i nie dawać pożywki nacjonalizmowi. To strategia całkowicie błędna. Zrozumiała tylko przy drobnych incydentach. Gdy problem, poważny, widoczny jest gołym okiem, a władze i politycznie poprawne media próbują udawać, że nic się nie dzieje, w ludziach rośnie przekonanie, że są okłamywani. I że jeśli im, szarym obywatelom, udało się przypadkiem odkryć kawałek złej prawdy, rzeczywista skala zagrożenia jest znacznie większa. Poczucia zagrożenia, stojącego u fundamentów niechęci wobec obcych, nie zlikwiduje się kłamstwem. Tylko świadomość, że decydenci dostrzegają problem i go nie lekceważą może ten lęk zmniejszyć
Po drugie, uchodźcy i migranci muszą przestrzegać prawa państwa, które ich przyjmuje. A jeśli tego nie robią, muszą być karani tak samo, jak każdy inny obywatel tego kraju. Nie może być enklaw, w których prawo danego państwa nie obowiązuje, w których samozwańczy watażkowie kpią z państwa i jego wymiaru sprawiedliwości, a szarzy ludzie (np gwałcone kobiety) skazani są godzenie się z owym bezprawiem. Nie może być tak, że policja i sądy nie reagują na zachowania, za które pijany kibic na pewno trafiłby do aresztu, bo dopuszczają się ich ludzie wychowani w innej kulturze. Problem pobłażliwości wymiaru sprawiedliwości wobec motywowanych religijnie przestępstw istnieje już zresztą od dawna (czego drastycznym przykładem były wyroki sądowe dotyczące zabójstw na tle honorowym), ale teraz staje się jeszcze bardziej palący.
Tak, w imię chrześcijańskiej miłości przybyszów trzeba przyjmować. Ale w imię tej samej chrześcijańskiej miłości trzeba też bronić „tubylców” przed wyrządzanymi przez „tambylców” krzywdami. Bez tego wcześniej czy później dojdzie do wybuchu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.