O kalendarzu spotkań, metodzie na kolędę i kurialistach mówi ks. Krzysztof Ora.
Ks. Roman Tomaszczuk: Jest coś, czego w tym roku się boisz?
Ks. Krzysztof Ora: Boję się, że w kalendarzu na 2016 r. zabraknie sobót. Najczęściej ważne dla diecezjalnego duszpasterstwa wydarzenia planujemy na soboty. To najlepszy dzień dla duszpasterzy i wiernych. Z nowego kalendarium wynika, że będzie się sporo działo. Przy konstruowaniu programu pastoralnego na 2016 r. zależało mi, by w konkretną sobotę przypadało jedno wydarzenie. Wiem, że kiedy przypadają dwa, a nawet więcej, niektórzy wpadają w konfuzję. Co wybrać, gdzie pojechać, co uznać za priorytet? Wszystkie soboty w 2016 r. są obstawione. Mam nadzieję, że przejdziemy przez zaplanowane wydarzania właściwie. W związku z twoim pytaniem: myślę też o udziale młodzieży z naszej diecezji w Światowych Dniach Młodzieży. Daleki jestem od lęku, ale wiem, że przed nami spora praca, by zachęcić do udziału w spotkaniu w Krakowie. Zgłosiliśmy udział pięciu tysięcy młodych. Wyzwanie jest zatem spore.
Mamy w diecezji wiele wydarzeń długofalowych: chrzest Polski, Rok Miłosierdzia, peregrynacja – można to ogarnąć w życiu parafialnym?
Wiem po rozmowach z duszpasterzami, że na przykład przygotowania do peregrynacji i jej przebieg pochłaniają na wiele tygodni nie tylko poszczególne parafie, ale i cały dekanat. Przy takim zaangażowaniu w jedno dzieło może umknąć inne. Mamy taki rytm pracy w parafiach, że obawiamy się, że ilość tematów może zaszkodzić, a nie pomóc w dynamice życia parafialnego. Oczywiście należy mieć priorytety, ale jestem przekonany, że warto wprowadzać różne tematy, przy czym nie kasować subiektywnie innych, zakładając, że w tej parafii o czymś mówić nie trzeba.
Niektórzy podnoszą, że za dużo u nas akcyjności – kalendarz wydarzeń faktycznie pęka w szwach…
Oczywiście, sam bronię się przed pokusą aktywizmu. Ale myślę, że oferta duszpasterska jest tak pomyślana, by każdy z nas znalazł coś dla siebie. Mam na uwadze spotkania zarówno ogólnodiecezjalne, dla wszystkich, jak również spotkania dla duszpasterstw specjalistycznych. Warto to rozróżnienie widzieć i według niego włączać się w spotkania diecezjalne.
Gdybyś był proboszczem przeciętnej parafii, dałbyś radę wziąć udział we wszystkim, o czym informujesz teraz jako dyrektor wydziału duszpasterskiego?
Znając parafie, znając ludzi, próbowałbym zachęcać poszczególne osoby czy też grupy do skorzystania z propozycji, które przychodzą z kurii czy wprost z zaproszeń, jakie kieruje do diecezjan ksiądz biskup. Zdaję sobie także sprawę, że skuteczność zaangażowania się poszczególnych parafii w rytm spotkań diecezji zależy od stopnia przekonania samego proboszcza parafii. Parafianie wyczuwają, kiedy proboszcz tylko informuje o wydarzeniu, a kiedy jest w nie już zaangażowany na etapie ogłaszania.
Jak to jest, że na tzw. kurialistów patrzy się nierzadko jak na ludzi z kosmosu – nieznających realiów pracy na froncie…
Jako kurialista uprzejmie informuję, że pomimo wszystkich przypuszczeń nie obserwuję życia parafialnego przez szybkę czy też z wysokości kosmosu. Bywam na parafiach, rozmawiam i przyjmuję uwagi, w które uczciwie się wsłuchuję, i które staram się uwzględniać przy planowaniu kolejnych inicjatyw. Co ciekawe w naszej diecezji, decyzje co do inicjatyw duszpasterskich zapadają podczas sesji kurialnych, w których uczestniczą pracownicy kurii będący także czynnymi duszpasterzami. Ostateczny głos należy zawsze do biskupa.
Kiedy ostatnio chodziłeś po kolędzie? Jak wrażenia?
Prawie każdego roku wspieram duszpasterzy podczas kolędy. To dla mnie cenne doświadczenie. Korzystam z okazji do spotkania i rozmowy z osobami, o których staram się myśleć potem, kiedy przychodzi kurialna rzeczywistość za biurkiem. Pewnie, że mam w pamięci różne odwiedziny duszpasterskie. Były takie spotkania, gdzie rozmowa przychodziła łatwo, ale były też i takie domy, gdzie odczuwałem, że ze strony gospodarzy nie ma zbyt wielkiej chęci do konwersacji.
Co myślisz o tych, którzy zamykają przed tobą drzwi swojego mieszkania?
Staram się o mieszkańcach tych domów myśleć dobrze, a nawet krótko się za nich pomodlić. Różne bywają przyczyny zamkniętych drzwi. Choć to zawsze szkoda, tak sobie myślę, że nie dano mi szansy zamienić z gospodarzami chociaż słowa. Jestem przekonany, że wielu „zamkniętych” utwierdza się w niechęci do księdza i do samej wizyty duszpasterskiej na podstawie racji niezweryfikowanych w rzeczywistości.
Co zrobić z ludźmi przez tych kilka minut wizyty – to w miastach, albo kilkanaście – w wioskach?
Kolęda to wizyta, która pochłania wiele energii duszpasterskiej. Prawie każdy dom jest inny. Ale to, co dodaje mi sił, to radość z tego, że mogę spotkać ludzi, którzy zdecydowali się zaprosić mnie do siebie. Radość, życzliwość i zainteresowanie się mieszkańcami, ich życiem oraz budzenie nadziei i jeszcze uświadamianie obecności Boga w prozie życia – to moja kolędowa dewiza.
I jeszcze mała retrospektywa – z czego jesteś najbardziej dumny w minionym roku, a co cię najmocniej rozczarowało? Pytam o życie diecezjalne.
Cieszę się m.in. z rosnącej frekwencji spotkań młodzieży – np. w Wambierzycach. To dobry zwiastun. Jak zawsze boleję nad kondycją diecezjalnej pielgrzymki rodzin do sanktuarium w Wambierzycach. Mamy tak szczególne miejsce pielgrzymkowe, figurę koronowaną przez Prymasa Tysiąclecia, bardzo serdecznych gospodarzy miejsca, atrakcyjny termin i ciekawy program, a do Wambierzyc od lat dociera niewiele ponad 200 osób. Ciekawe, czy doczekamy się przełomu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.