Pionierzy powojennej diecezji

Nowe ziemie, ludzie z różnych miejsc dawnej Polski i autochtoni. Bieda, brak struktur i administracji, opustoszałe kościoły i plebanie – tak m.in. wyglądała rzeczywistość w pierwszych powojennych latach w diecezji gorzowskiej.

Reklama

Mija 70 lat od powrotu Kościoła na Ziemie Zachodnie. O niełatwych powojennych czasach, pracy duszpasterskiej kapłanów i administratorów kościelnych diecezji gorzowskiej oraz o próbie ujęcia tego tematu w sposób encyklopedyczny opowiada ks. Robert Kufel, dyrektor Archiwum Diecezjalnego w Zielonej Górze, autor najnowszej publikacji pt. „Słownik biograficzny księży pracujących w Kościele gorzowskim w latach 1945–1956”.

Jedna siódma Polski

Losy nowych mieszkańców Ziem Zachodnich nie były łatwe. Byli to głównie przesiedleńcy z Kresów, którzy musieli opuścić swoje domy, gospodarstwa i parafie. Kiedy tutaj przyjechali, zaczynali wszystko od początku. Organizowali sobie codzienne życie, tworzyli parafie i remontowali kościoły, tworzyli nową rzeczywistość na obcej dla nich ziemi. – Po 1945 roku większość ludności niemieckiej, która zamieszkiwała te tereny, została wysiedlona. Napłynęła ludność polska, głównie katolicka, z Kresów Wschodnich i Wielkopolski. W nich wtopili się autochtoni – Niemcy, którzy tu zostali, ale też i Polacy, głównie w miejscowościach przy granicy z Wielkopolską, np. w Babimoście, Dąbrówce Wielkopolskiej czy Nowym Kramsku – wyjaśnia ks. R. Kufel. – Wojna spowodowała ogromne spustoszenie. Obiekty sakralne w większości stały puste, miejsce duchownych niemieckich zajęli polscy księża, którzy kontynuowali działalność religijną w kościołach lub przystosowywali świątynie ewangelickie do kultu katolickiego – dodaje dyrektor archiwum. Po II wojnie światowej, na skutek zmian w granicach państwa (ziemie na wschód od Niemna i Bugu zostały włączone do Związku Radzieckiego, historyczne ziemie polskie – Śląsk, ziemia lubuska, Pomorze Zachodnie ze Szczecinem, Warmia i Mazury oraz Gdańsk – wróciły do Polski, a zachodnie granice państwa ustanowiono na Odrze i Nysie Łużyckiej), nastąpiły również istotne zmiany w administracji terytorialnej Kościoła. 8 lipca 1945 roku Stolica Apostolska udzieliła kard. Augustowi Hlondowi specjalnych upoważnień do organizowania życia Kościoła na Ziemiach Zachodnich. Kardynał ustanowił, dekretem z 15 sierpnia 1945 roku, nowe jednostki terytorialne – administracje apostolskie – i zamianował ich rządców. Administratorem diecezji gorzowskiej został ks. dr Edmund Nowicki. Jej obszary objęły tereny należące wcześniej do archidiecezji wrocławskiej, diecezji berlińskiej i wolnej prałatury w Pile. Pod względem wielkości obszar ten objął 44 836 km kw., co stanowiło 1/7 terytorium Polski. Ksiądz Nowicki musiał organizować życie kościelne praktycznie od podstaw. Zastał 134 parafie i placówki duszpasterskie, 243 kościoły i kaplice katolickie, z  których tylko 155 nadawało się do sprawowania kultu. Pozostało przy nich tylko 57 księży, w większości polskiego pochodzenia. Nie było kurii biskupiej, sądu kościelnego, seminarium duchownego i katedry. Te wszystkie struktury ks. Nowicki i jego następcy tworzyli przez kolejne, niełatwe dla Kościoła w Polsce lata.

Łatwo nie 

Historia powojennego Kościoła na Ziemiach Zachodnich to jednak nie tylko tworzenie struktur kościelnych i administracji, ale przede wszystkim losy zwykłych ludzi, parafian i ich duszpasterzy, którzy Kościół budowali tu od początku. Choć tereny diecezji zasiedlali Polacy, to była to ludność zróżnicowana, o różnych zwyczajach i tradycji. – Ludzie, którzy tu przyjechali, często stracili cały dorobek życia, byli doświadczeni wojną i biedą. Niektórzy księża zetknęli się tutaj z ludnością niemiecką i kapłanami niemieckimi. Ta współpraca różnie się układała, były akty niezgody, ale nie brakowało też współpracy – zauważa ks. Kufel. Sytuacja z przejmowaniem kościołów lub ich adaptowaniem była zróżnicowana. Nie wszędzie od razu istniała możliwość sprawowania kultu. W niektórych miejscowościach nie było większych problemów, w niektórych jednak przypadkach dochodziło do przykrych polsko-niemieckich incydentów. Do dziś zachowały się w archiwum diecezjalnym informacje i dokumenty o początkach diecezji oraz pracy kapłanów w latach powojennych. Ważnym źródłem są m.in. księgi parafialne, wspomnienia księży oraz sprawozdania z pracy duszpasterskiej. O pierwszych powojennych latach w swojej parafii w raporcie na 10-lecie diecezji pisał m.in. ks. Maciej Bulak, proboszcz parafii w Chociszewie. „Przykre zaiste to były czasy (…) bez kościoła i pociech religijnych. Był tu wprawdzie ks. Szulc, Niemiec, ale o odprawianiu nabożeństw dla Polaków nie chciał słyszeć. Oznaczało to w praktyce, że kościół dla Polaków był zamknięty. W połowie czerwca 1945 roku ks. Szulc wyjechał z Chociszewa” – relacjonował ks. Bulak. Parafianie zabiegali w Poznaniu i Gorzowie o nowego księdza. Dopiero w połowie sierpnia 1945 roku przybył do Chociszewa, bezpośrednio z obozu hitlerowskiego, ks. Aleksander Kusiak. „Ks. Kusiak przyjął kościół parafialny i jego majątek, a zwłaszcza paramenta kościelne, które zachowały się w całości, pobudził życie religijne i (…) nadzieje trwałego kultu religijnego w parafii. Kościół z przynależnościami zachował się w stanie dobrym i nienaruszonym, wyłoniły się natomiast trudności przyodziewku samego księdza, który wracając wprost z obozu nie posiadał np. sutanny. Był to jednak okres przejściowy i krótkotrwały i ks. Kusiak nie zwracając uwagi na braki, z miejsca wniósł do parafii to, na co czekał lud katolicki – przywrócił życie religijne” – opisywał ks. Bulak.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama