O powołaniu, siostrzeństwie, kobiecości i miejscu kobiet w Kościele z s. Anną Marią Pudełko i s. Judytą Pudełko rozmawia Agata Puścikowska.
Czym się Siostra konkretnie, na co dzień, zajmuje?
J.P.: Jestem biblistką, wykładowcą Pisma Świętego na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. Prowadzę też konferencje biblijne, spotkania lectio divina. Oprowadzam również grupy pielgrzymów po Ziemi Świętej. Podczas tych wypraw cały czas objaśniam Pismo Święte, co jest o tyle frapujące, że dzieje się to w konkretnych miejscach, o których mowa w Biblii.
Sporo. A podobno kobiety nie mają swojego miejsca w Kościele.
J.P.: Kobiety w Kościele mają nie tylko miejsce, ale też wielką przestrzeń działania. Problem leży raczej w tym, że wielu kobietom brakuje pomysłu na siebie.
A.M.P.: Albo też umiejętności, chęci współpracy z mężczyznami. Oczywiście czasem także mężczyźni muszą nauczyć się współdziałać i nie traktować kobiet jako zagrożenia dla siebie. Moim zdaniem bez „wskakiwania” w męskie role my, kobiety, mamy ogromne zadanie w Kościele. Jestem psychopedagogiem powołania. Wykładam w seminarium łowickim, współpracuję z innymi seminariami. Moja działka to formacja ludzka, czyli pomoc w odkrywaniu i poznaniu samego siebie. Prowadzę warsztaty na ten temat, ale też podejmuję się osobistego prowadzenia. Jestem zarówno przy pierwszych decyzjach dotyczących powołania, jak i towarzyszę w delikatnych momentach: kryzysach, czasie pogłębiania raz dokonanego wyboru. Zajmuję się też ciągłą formacją kapłanów, prowadzę zajęcia dla małżeństw. Tak więc absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że kobiety nie mają w Kościele swojego miejsca. Natomiast zauważam, że często panie boją się zająć swoje miejsce, zagospodarować je. Trzeba odważnej pokory, żeby bez kompleksów, opierając się na otrzymanych od Pana darach, działać.
Co to za dary?
A.M.P.: Każda kobieta zapewne ma inne. Jednak „stałe” dary u nas wszystkich to zdolności intelektualne, wrażliwość, uważność na drugiego człowieka, empatia i intuicja.
J.P.: Chodzi o to, by się wzajemnie uzupełniać i wspierać z mężczyznami. Nie zawadzać sobie. Pokażę to na przykładzie bardzo mi bliskim: inaczej tłumaczy Pismo Święte kobieta, inaczej mężczyzna. Gdy robią to razem, obok siebie, powstaje ciekawy dla odbiorców dwugłos. Nie tyle różny merytorycznie, co różny na poziomie wrażliwości. Powstaje wartość dodana.
Współpracujecie, drogie Siostry?
A.M.P.: Miałyśmy wspólny debiut pt. „Maryja inspiratorką kobiecości” podczas konferencji biblijno-antropologicznej w Częstochowie. Rodzą się również inne pomysły.
A na poziomie takim bardziej... siostrzanym?
A.M.P.: Bardzo się wspieramy, bo po prostu jesteśmy sobie bliskie. Nawet gdy już po ślubach wieczystych przeżywałam osobisty kryzys i „pakowałam się”, to właśnie Judytka była dla mnie wielkim wsparciem.
J.P.: I nikt tak nie zrozumie siostry jak siostra. Nikt nie zrozumie tak zakonnicy jak druga zakonnica. To podwójny wymiar bliskości, jako sióstr rodzonych i na poziomie duchowym. Rozumiemy swoje życie od kuchni. Nawet wiele nie trzeba tłumaczyć.
W niektórych środowiskach już o Was głośno: „siostry Pudełka” to marka.
A.M.P.: A będzie głośniej. (śmiech) Myślę, że każda z nas ma swoją działkę, dużo do zrobienia. To, co możemy ofiarować innym, jest ogromnym darem i łaską. Natomiast ogromną wartością jest również to, że mamy siebie nawzajem. Wielki podziw mam dla Judyty, jej pracy. Podziwiam w niej wrażliwość na Słowo, chociażby to, jak wzrusza się do łez, tłumacząc Pismo...
J.P.: A ja od dziecka podziwiałam otwartość i komunikatywność Ani. Ja byłam nieśmiała, gdy przychodzili goście, chowałam się pod stół. Ania brylowała. Nawet jak szłam do zakonu, cieszyłam się, że „nie będę musiała bardzo wychodzić do ludzi”. (śmiech) Okazało się oczywiście coś zupełnie innego.
A.M.P.: Już krótko po wstąpieniu przez Judytę do zgromadzenia, gdy odwiedzili ją nasi rodzice, byli w szoku: rozkwitła, otworzyła się. Przekroczyła samą siebie, czując się wspaniale w miejscu, które przygotował jej Pan Jezus. Co ciekawe, ja przeszłam drogę odwrotną: od ekstrawersji, ciągłego mówienia, do wyciszenia i słuchania drugiego człowieka.
Mam nieodparte wrażenie, że się lubicie, drogie Siostry.
Lubimy? Kochamy się jak szalone!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Kościele katolickim na świecie.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.