O zapewnienie Syryjczykom przebywającym w Libanie powrotu do ojczyzny zaapelował kard. Béchara Boutros Raï w stolicy Meksyku na IV kongresie maronickiej diaspory kościelnej z całego świata.
Patriarcha maronitów podkreślił, że na rozległych terenach Syrii trzeba przygotować miejsca, by móc przyjąć powracających wygnańców. Zwrócił uwagę, że w Libanie dołączyli się oni do 0,5 mln znajdujących się tam już wcześniej uchodźców palestyńskich. W tym kraju tym jest więc obecnie 2 mln obcokrajowców, co równa się połowie jego ludności.
„Dlaczego Liban musi znosić ciężar wojen organizowanych przez wielkich tego świata?” – pytał kard. Raï. Wskazał przy tym, że obecność przybyszy zmienia tam równowagę wyznaniową, co zagraża libańskim zasadom równego udziału wyznawców islamu i chrześcijaństwa we władzy i administracji. Według patriarchy maronickiego zagrożenie to wynika z konfliktów w Syrii, Iraku i Jemenie, gdzie mają miejsce, jak przypomniał, tarcia „między sunnitami a szyitami i między muzułmanami umiarkowanymi a terrorystami”. Jego zdaniem odbijają się one również na kryzysie instytucjonalnym w Libanie, a z tego powodu już drugi rok wakuje tam urząd prezydenta, którego parlament nie jest w stanie wybrać.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.