Różańcem przyciągnąć mężczyznę do kościoła? Wydaje się niemożliwe. A jednak...
Różaniec jest niczym telefon 112 – to najlepsza pomoc w sytuacjach bez wyjścia. Takie jest doświadczenie ludzi, którzy codziennie go odmawiają. Wszystko, co najtrudniejsze, oddają w Jej matczyne delikatne i troskliwe ręce w Różańcu. Skuteczność gwarantowana. Reklamacji brak. Efekt uboczny – zaskoczenie Jej matczyną czułością i troską oraz pokój w sercu mimo burz.
Rozpuszczeni, uratowani
Jesteśmy w Pniewie. Koła Żywego Różańca istnieją tam od 200 lat. Ich rosnąca liczba świadczy o niezwykłej pobożności maryjnej. Ich siła po dziś dzień zaskakuje samych członków. W czasie II wojny światowej istniały tam żeńskie koła różańcowe. Dopiero po wojnie zaczęły powstawać męskie wspólnoty. Wszystko to jako wotum za ocalenie życia. – Nikt z naszej wioski w wojnie nie zginął – opowiada Zenobiusz Król, brat ks. Tadeusza Króla, niezapomnianego ojca duchownego płockiego seminarium i proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Płocku. – Mój tata postanowił – jako dar wdzięczności Matce Bożej za to ocalenie i opiekę – założyć męskie kółka różańcowe. Tak się stało. Udało się stworzyć trzy. Potem pałeczkę, niczym w biegu sztafetowym, po ojcu, przejął pan Zenobiusz. Jednak na drodze do tworzenia kolejnych pojawiła się choroba. – Wtedy obiecałem Matce Bożej, że jeśli wyzdrowieję, założę kolejne męskie kółka różańcowe. Do tej chwili powstało ich pięć. Szóste jest w trakcie tworzenia – mówi. Problemy zdrowotne go nie omijały, lecz wiara w Bożą pomoc i wyzdrowienie tkwiła w nim do końca. Dzisiaj nie bierze żadnych leków.
Jak wspomina swoją działalność różańcową, zaczynał od „rozpuszczonych” wiosek. – Chodziłem tam, gdzie łatwiej byłoby założyć klub picia wina, a nie kółko różańcowe – wspomina Z. Król. Jednak się udało. Jak zyskiwał nowych ludzi? – Zabrałem ze sobą jednego z mieszkańców, aby było mi raźniej. Wiozłem ze sobą tajemniczki i każdemu wręczałem. Nie wiedziałem, co będzie. Kiedy pojechałem na pierwsze otwarcie kółka, zobaczyłem, że wszyscy dopisali. Cieszyłem się, że Maryja nad wszystkim czuwała – opowiada. Zachęca prostymi słowami: – Przez Maryję, za Jej wstawiennictwem wszystko można wyprosić u Boga, wszelkie łaski. Zmówisz jedną zdrowaśkę, a za nią stoi 15 tajemnic. Zawsze powtarzałem tym ludziom: chłopie, wszędzie możesz go odmawiać, nie trzeba mieć wyjątkowego miejsca. To nie jest wielki wysiłek, ale łaski są jeszcze większe – mówi Zenobiusz Król.
Z Maryją idzie się dalej
Ale nie było tak łatwo, bo diabeł kładł mu kłody po nogi. – Miałem z moim wujem szukać nowych kandydatów do Różańca, ale się rozchorowałem. Nie mogłem tego umówionego dnia pójść. Na kolejny dzień znowu się źle się czułem. Wszystko się układało pod górkę. Jednak na kolejny dzień umówiłem się, że choćby siły nie pozwalały, pójdę – wspomina Zenobiusz Król. – Przeszedłem przez pół wsi, czułem, że opadam z sił i nie dam rady iść dalej, jednak wciąż powtarzałem sobie, że dla Maryi muszę iść dalej. Pukaliśmy do kolejnych domów. A ja czułem, że jest lepiej. Wiedziałem, że szatan odpuszcza – wspomina pan Zenobiusz.
Przeszli całą wieś. Owocem było zawiązane nowe kółko. Kogo spotykał na drodze? – Tych, którzy nie mieli dobrze poukładanego życia religijnego. Czasami mówili mi: „I pan dotarł do mnie? Wiedząc, że nie żyję do końca z duchem wiary chrześcijańskiej?” – mówi Z. Król. Jednak wciąż powtarzał im słowa: „Bóg chce odnowy, a Maryja ci w tym pomoże”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.