Papież Franciszek podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, którym wracał z USA do Rzymu wyjaśnił, że w niedawno ogłoszonej reformie procesów o stwierdzenie nieważności małżeństwa nie chodzi o wprowadzenie "katolickich rozwodów”.
- Kto myśli o katolickim rozwodzie, jest w błędzie, bo ten dokument zamyka drzwi przed rozwodem, który mógłby wejść drogą administracyjną. Przeciwnie, zawsze będzie droga sądowa - wskazał papież.
Dodał, że o uproszczenie procedur prosiła większość uczestników synodu biskupów w ubiegłym roku. Zdarzały się bowiem procesy trwające dziesięć lat z kolejnymi orzeczeniami. Zasadę zgodnego podwójnego wyroku wprowadził papież Benedykt XIV, bo w Europie Środkowej [a konkretnie w Polsce - KAI] zdarzały się nadużycia i papież chciał im przeciwdziałać. Ale nie ona jest istotą procesu. Reforma ułatwia przeprowadzanie procesu, ale „nie wprowadza rozwodu, bo małżeństwo jako sakrament jest nierozerwalne, i tego Kościół nie może zmienić”. Proces „służy udowodnieniu, że to, co zdawało się być sakramentem, nie było sakramentem” z powodu braku dojrzałości, choroby psychicznej, tego, że osoba nie była wolna w swej decyzji, np. w przypadku ciąży, aby "zachować pozory” itp.
W sprawie ponownych związków osób rozwiedzionych Franciszek odesłał dziennikarzy do "Instrumentum laboris” - dokumentu, który będzie podstawą do dyskusji na rozpoczynającym się 4 października zgromadzeniu synodu biskupów. Stwierdził, że udzielanie im Komunii św. nie jest "jedynym rozwiązaniem”, a "Instrumentum” proponuje "tyle innych rzeczy”. Ponadto problemem są nie tylko rozwiedzeni w nowych związkach, ale także nowe formy związków, "młodzi ludzie, którzy nie chcą się pobierać”, a także "dojrzałość uczuciowa”. - Aby zostać księdzem, trzeba się przygotowywać przez osiem lat, a aby pobrać się na całe życie robi się cztery spotkania kursu przedmałżeńskiego... - zauważył ojciec święty.
- Ale rozwód katolicki nie istnieje. Nieważność stwierdza się, gdy małżeństwo nie zaistniało. Ale gdy było, jest nierozerwalne - podkreślił z mocą papież.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.