Chrześcijanie wyszli na ulice stolicy Sudanu Południowego, żądając natychmiastowego zakończenia wojny domowej, która pustoszy ten afrykański kraj nieprzerwanie od 19 miesięcy.
W Dżubie demonstrowały głównie kobiety, a organizatorem marszu był Krajowy Program Kobiecy Sudańskiej Rady Kościołów. Na niesionych przez uczestników transparentach widniały hasła: „Nienawidzimy wojny”, „Tak dla pokoju”, „Nie dla podziałów plemiennych, jesteśmy jednym narodem”. Demonstrujący domagali się również zakończenia konfliktu między plemionami Azande i Dinka w Ekwatorii Zachodniej, gdzie zginęły już dziesiątki osób. W tym regionie członkowie plemienia Dinka są wspierani przez regularną armię, której dowódca nakazał rozstrzelać każdego, kto stawia opór żołnierzom.
O możliwościach wsparcia rządu w zażegnaniu kryzysu w Ekwatorii Zachodniej będą także rozmawiali katoliccy biskupi, którzy spotykają się w tych dniach w Dżubie. Zasadniczym tematem ich obrad będzie inicjatywa pokojowa Sudańskiej Rady Kościołów, skupiającej sześć wyznań chrześcijańskich tego kraju.
Wojna domowa w Sudanie Południowym trwa od końca 2013 r., gdy zawiązał się konflikt pomiędzy siłami prezydenta Salvy Kiira a rebeliantami wspierającymi byłego wiceprezydenta Rieka Machara. Od tego czasu zaostrzyły się także stosunki między plemionami Dinka i Nuerów, najliczniejszymi w Sudanie Południowym.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.