Burundi na krawędzi wojny domowej

Dążenie za wszelką cenę do przeprowadzenia niezgodnych z konstytucją wyborów prezydenckich stawia Burundi w bardzo trudnej sytuacji; kraj stoi na progu kolejnej wojny domowej.

Przekonany jest o tym ojciec Claudio Marano, włoski ksawerianin pracujący w tym afrykańskim kraju od ponad 30 lat. Jutro odbędą się tam wybory, w których będzie ubiegał się o trzecią kadencję prezydent Pierre Nkurunziza. Kościół w Burundi zdecydowanie sprzeciwił się łamaniu przez niego konstytucji, która zezwala tylko na dwie pięcioletnie kadencje. Przypomniał zarazem, że nadużywanie władzy może na nowo obudzić podziały w społeczeństwie. Biskupi wzywają do modlitwy za kraj.

„Nie było żadnej woli politycznej do podjęcia dialogu. Wbrew wszelkiej logice ONZ wysłało do Burundi jako mediatora prezydenta Ugandy. Tyle że także on zamierza uzyskać piąty mandat prezydencki wbrew konstytucji, która mu na to nie zezwala – mówi ojciec Marano. - Stu zabitych, 200 tys. uchodźców i ponad tysiąc młodych ludzi uwięzionych za udział w antyprezydenckich protestach – taki bilans poprzedza wybory w Burundi. Nkurunziza nie kieruje się dobrem kraju, tylko mentalnością plemienną skoncentrowaną na tym, by póki jest się u władzy osiągnąć jak najwięcej dla swoich. 70 proc. środków, dzięki którym Burundi funkcjonuje, to pomoc z zewnątrz. W obecnej sytuacji istnieje niebezpieczeństwo, że ta pomoc zostanie odcięta, a to grozi wewnętrzną rewolucją i upadkiem wielu sektorów życia. Jesteśmy na progu kolejnej wojny domowej”.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8