Z Maciejem Brzostkiem, bokserem, trenerem MMA, o modlitwie przed walką, niegrzecznych chłopcach, krzyżu i testamencie żołnierzy niezłomnych rozmawia Jan Hlebowicz.
Twoimi podopiecznymi są także młodzi zawodnicy, dopiero rozpoczynający karierę. To chyba nie są grzeczni chłopcy...
Niektórzy mają trudne charaktery i często chcą iść drogą na skróty. Imprezy do białego rana, alkohol i mocniejsze używki, łamanie wszelkich możliwych zasad. Tak bywa.
Rozmawiasz z nimi o Bogu?
Wielu ma dystans do księży i do Kościoła. Ulegają antykatolickiej propagandzie, którą słyszą z mediów. Dlatego nie głoszę im kazań, nie namawiam do tego, by – tak jak ja – sięgali po różaniec. Pokazuję, że można żyć i trenować inaczej. Wpajam im zasady, którymi sam się kieruję. Wierzę, że chęć modlitwy i rozmowy z Bogiem przyjdzie sama.
Jakie to zasady?
Po zdobyciu złotego medalu w Pucharze Polski trener powiedział mi: „Maciej, jesteś mistrzem w ringu, bądź też mistrzem poza nim”. Wziąłem sobie te słowa mocno do serca. Jako trener staram się nie robić rzeczy, których bym się wstydził. Kiedy mówię swoim zawodnikom: „Nie pij”, to sam nie piję. „Nie pal”. Też nie palę. „Odżywiaj się zdrowo”. Przestrzegam diety. Chcę, żeby widzieli, że moje słowa są poparte faktami.
Słuchają?
Tłumaczę: „Jak się schlejecie albo będziecie balować przez całą dobę, to nie zrobicie dobrego treningu. A jak nie zrobicie dobrego treningu, to przegracie walkę”. I to ich przekonuje. Niedawno podszedł do mnie jeden z podopiecznych i mówi: „Dziękuję, trenerze, że wyciągnął mnie trener z bagna, w którym tkwiłem jeszcze rok temu”. W takich chwilach widzę wyraźnie, że to, co robię z tymi młodymi chłopakami, ma sens.
Maciej Brzostek – człowiek bez skazy?
Jasne że nie. Grzeszę jak każdy. Upadam. I wciąż mam pewne sprawy niepoukładane. Ale chociaż tak jest, to nie uciekam na widok księdza i nie omijam kościołów szerokim łukiem. Rozmawiam z zaprzyjaźnionym kapłanem, dzielę się wątpliwościami, pytam, w jaki sposób mogę moje błędy naprostowywać.
A w życiu sportowym zawsze byłeś tak poukładany?
Od 13. roku życia całe dnie spędzałem w sali, trenując, i walczyłem w zawodach. Nie czułem później potrzeby, by wyjść na ulicę i walić napotkanych ludzi po głowie. Mam przecież to na co dzień. (śmiech)
Otwarcie mówisz, że wzorem do naśladowania są dla Ciebie... żołnierze niezłomni.
Kiedy słyszę słowa Danuty Siedzikówny „Inki”, wypowiedziane tuż przed śmiercią: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”, zawsze mam ciarki na plecach. Żołnierze niezłomni poświęcili swoje marzenia o rodzinie, miłości, nauce, karierze, broniąc ojczyzny. Kierowali się przy tym fundamentalnymi wartościami, takimi jak: wytrwałość, męstwo, odpowiedzialność, uczciwość, i dlatego powinni być przykładem dla kolejnych pokoleń. Oni nie zginęli na darmo. Pozostawili nam testament, który musimy wypełnić swoją postawą każdego dnia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.