Wielu z nas życie za seminaryjną furtą kojarzy z pewną tajemnicą czy niedostępnością. Myślimy, że przekraczający ją młodzi klerycy tylko się modlą i całe godziny studiują teologię. Tymczasem Seminarium to szkoła ducha, charakteru i życiowej mądrości.
Jak w jednej drużynie
Ktoś może pomyśleć, że w miejscu, gdzie codzienność wyznacza regulamin i myśli się tylko o formacji, wieje nudą, a życie seminaryjne upływa jedynie na modlitwie i nauce. Nic bardziej mylnego. – Zawsze chciałem grać profesjonalnie w piłkę i lubiłem muzykę. Seminarium tego nie zmieniło. Mało tego, z seminaryjną drużyną piłkarską odnosimy niezłe sukcesy, czy to w turniejach halowych, czy rozgrywkach międzyseminaryjnych. Gdy tylko jest wolna chwila, sutanny zamieniamy na sportowe koszulki – opowiada Tomasz Zych. – Co roku bierzemy udział w kleryckim turnieju tenisa stołowego – dodaje Łukasz Chmiel.
Poza uprawianiem typowo sportowych dyscyplin można także realizować indywidualne pasje, prowadząc stronę internetową czy kleryckie pismo „Powołanie”. Albo po prostu popracować fizycznie w seminaryjnym ogrodzie. Po wysiłku pizza przygotowana przez kolegę o zdolnościach kucharskich smakuje jak nigdzie indziej. Podczas sześciu lat studiów klerycy poznają też tajniki pracy duszpasterskiej. To takie, można powiedzieć, „zawodowe” przygotowanie. Uczą się, jak wygłosić dobre kazanie, jak przygotować i poprowadzić ciekawą katechezę czy spotkanie z parafialną grupą ministrantów lub oazy. Podczas wakacji biorą udział w koloniach dla niepełnosprawnych czy rekolekcjach oazowych, możemy ich spotkać na pielgrzymkach i harcerskich rajdach. To wszystko po to, by od razu po święceniach, jak w Formule 1, ostro ruszyć do duszpasterskiej pracy i kapłańskiej posługi.
Duchowa kadra
– Wśród wstępujących do seminarium są ci, którzy działali w grupach oazowych, ministranckich czy innych duszpasterstwach, ale są i tacy młodzi, którzy nie byli zaangażowani w życie parafii. Przychodzą bezpośrednio po maturze lub odkrywają powołanie podczas studiów czy mając już pracę. Dlatego ważna jest pierwsza rozmowa, aby poznać osobistą historię powołania oraz motywy, dla jakich chcą zostać kapłanami – wyjaśnia ks. Jan Biedroń, rektor seminarium. Sześcioletni czas przygotowania to nie tylko nauka, choć ona stanowi ważną część seminaryjnej formacji.
– Współczesnemu kapłanowi stawiane są duże wymagania na każdym poziomie jego życia, pracy i posługi. W seminarium staramy się pomóc tym młodym ludziom odpowiednio ukształtować swój charakter, wypracować duchowość i dobrze przygotować do czekających ich zadań duszpasterskich. Stąd czteropoziomowa formacja: ludzka, która przez doskonalenie charakteru ma zapewnić dojrzałą osobowość; duchowa, pogłębiająca nieustannie zażyłość z Bogiem i pomagająca w realizacji kapłańskiego powołania; intelektualna, niezbędna w zdobyciu mądrości, która uzdalnia do poznania Boga, świata i siebie samego w świetle Bożego objawienia, oraz duszpasterska, która jest efektem lat seminaryjnych, stanowiąc fundament i oś postawy apostolskiej – wymienia ksiądz rektor.
Seminarium to cały sztab ludzi, którzy uczą, wychowują i formułują duchowo młodych adeptów do kapłaństwa. – Przeskok z życia maturzysty do stylu życia kleryka początkowo nie jest łatwy. Wchodzą tutaj z mentalnością młodego człowieka dorastającego we współczesnej kulturze. Dlatego w naszej pracy potrzeba dużo cierpliwości. Formacja wymaga czasu i wielu rozmów, aby to powołanie dojrzało, a zachowania typowo młodzieńcze, a nawet uczniowskie przerodziły się w kleryckie, a następnie kapłańskie – wyjaśnia ks. Bartłomiej Krzos, seminaryjny prefekt.
Osobą, którą klerycy spotykają prawie codziennie, jest ojciec duchowny. Jest on, jak mówią klerycy, „lekiem na wszystko”. – Moim zadaniem jest towarzyszenie im pośród codziennych zajęć. Funkcja ojca duchownego nie ogranicza się tylko do odprawienia Mszy św. dla kleryków, mówienia kazań czy wygłaszania konferencji o formacji duchowej. Staram się być z nimi przy posiłku, przy organizowaniu życia codziennego, budowaniu wzajemnej wspólnoty – podkreśla ks. Dariusz Sidor. – Oczywiście bardzo ważną rolę odgrywają indywidualne spotkania czy też formacja poprzez sakrament pokuty, jednak nie mniejszą sferę formacji stanowi codzienne życie, które weryfikuje podejmowane zadania – dodaje. To właśnie w osobie ojca duchownego klerycy znajdują najbliższego powiernika w sprawach trudnych, osobistych i tych radosnych, pozytywnych. Jak podkreślają, drzwi do niego zawsze są otwarte.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).