Podróż do Italii od zawsze była moim pragnieniem. Gdy szanse wyjazdu zarysowały się już całkiem realnie, z uwagą spojrzałam na mapę i dotykając palcem miejsc, które planuję odwiedzić, głośno wymieniłam ich nazwy. Niektóry brzmiały tajemniczo, bo nigdy wcześniej o nich nie słyszałam. Teraz, poznane osobiście, stanowią nie tylko miłe wspomnienie ale i okazję do zatrzymania się czy refleksji.
Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że cudowne Ciało z Lanciano to fragment z samego środka serca, dokładnie zaś z konającego serca. Konające serce kurczy się a gdy umiera po prostu się zamyka. To ludzkie serce przekrojone wzdłuż chciało się właśnie zamknąć, stąd jest jakby wewnętrznie rozdarte. W swoim raporcie prof. Linoli napisał: "fragment Ciała jest przekrojem serca i jest to absolutnie widoczne, że mamy do czynienia z prawą i lewą komorą". Mnisi przybili je gwoździkami, a ono zachowało się jednak zgodnie z naturą, zamykając się niejako odwrotnie, na boki. Wydaje się, że środek jest dziurawy, jednak gdy się dobrze Mu przyjrzymy, to można zobaczyć cieniutką błonkę, która łączy całość.
Kolejne, trzecie już badania, odbyły się w 1981r. oraz w 1991 roku gdy ONZ przysłało swoją komisję lekarską, by przebadała cud. Stwierdzono jednoznacznie, że wszystkie dotychczasowe wnioski naukowe są prawdziwe.
Siedząc w absolutnej ciszy w kościelnych ławkach cała grupa chłonie z zaciekawieniem podawane informacje. Przytoczone dane są udokumentowane i bezsprzeczne. Z nimi nie da się dyskutować, może je przyjąć lub odrzucić, uwierzyć w nie lub nie przyjąć ich do wiadomości. Jak zareagujemy na to, co po 13-tu wiekach od konsekracji kryje się w Relikwiarzu zależy tylko od nas i naszej wolnej woli, jako odpowiedź na łaskę wiary...
Osobiście uważam że w cuda można i należy wierzyć, nie wolno jednak tylko na nich budować swojej wiary. Człowiek wierzący, tak naprawdę, nie potrzebuje cudów, z kolei człowiek niewierzący, choćby je widział, nie da się przekonać i poprowadzić ku wierze. Są jednak i tacy, którym takie znaki pomagają na drodze ku Prawdzie. Pięknie o znaczeniu tego cudu napisał prof. Odorado Linoli w swoim końcowym raporcie: „Prawdą jest, że naukowe wyniki po prostu potwierdzają fakt, że człowiek, skoro jest człowiekiem, jest powołany, aby przeczytać, zrozumieć fakty oraz ich znaczenie w swoim życiu. W ten sposób fakt staje się znakiem. Cud Eucharystyczny z Lanciano jest znakiem Bożym. (…) Cud nie daje wiary, lecz pozostaje darmowym darem Bożym, który zaprasza człowieka. Nawet jeśli cud nie daje wiary, to na pewno jest jak lampa, która oświetla horyzonty. Jednakże od człowieka zależy, czy pozwoli sobie zbliżyć się ku wieczności, czy pozostanie w swoim małym i ciemnym świecie”.
Po krótkiej wspólnej modlitwie franciszkański stróż sanktuarium, wskazując palcem na Relikwiarz mówi: "oto wielka tajemnica wiary", po czym udziela nam błogosławieństwa i odchodzi, pozostawiając nas nam na sam z Eucharystycznym Cudem. Siedzimy w ławkach jak sparaliżowani, zaszokowani tym opowiadaniem. Ciszę przerywa pilot wycieczki informując nas, że do odjazdu mamy ok. 2 godziny czasu i każdy może go wykorzystać wg. własnego uznania. Po chwili kilkanaście osób opuszcza kościół, udając się zapewne w dalsze zwiedzania, czy zakupy. Spora jednak część pozostaje, by zbliżyć się do marmurowego ołtarza i uzupełnić zdjęcia (trzask fotograficznych migawek rozchodzi się po całej przestrzeni kościoła). Kilka osób pozostaje na miejscu, klęcząc, modli się, rozmyśla...
Niespiesznie wychodzę z ławki i zbliżam się z zaciekawieniem do Relikwiarza. Składa się z dwóch części. Cudowna Krew znajduje się w dolnej części, tj. kielichu z górskiego kryształu, na którego ściankach wygrawerowano drzewka oliwkowe, zapewne w nawiązaniu do ogrodu Getsemani. Grudki zakrzepłej krwi wyglądają jak góra, na której Chrystus oddał życie. Wszystkie mają kolor ziemisty. Nad kielichem istnieje małe przejście między konsekrowana Hostią, a Krwią. Jest tam wygrawerowana drabina, młotek, obcęgi i kogut, a pod nim napis: „Oto wielka tajemnica wiary, odsłonięta kiedyś kapłanowi – ofiarowuje Dominik Coli – 1713 r."
Symbolika jest jednoznaczna i wskazuję na Mękę Pańską. Hostia-Ciało jest wielkości 55mm, o lekko brunatnej barwie, choć podświetlona fleszem jawi się na różowo. Po bokach Relikwiarza znajdując się dwa Anioły-Cherubiny. Odczytuje to jako nawiązanie do Arki Przymierza, z tą różnicą, że aniołowie adorują tu nie rzecz lecz samego Jezusa. W swoich dłoniach trzymając wstęgę z napisem: "Tantum ergo sacramentum veneremur cernui" (tłum. "przed tak wielkim Sakramentem, upadajmy wszyscy wraz" - hymn św. Tomasza z Akwinu).
Będąc tak blisko Relikwiarza (gdybym chciała mogłabym go nawet dotknąć całą dłonią) wykonuję kilka fotografii na pamiątkę tego niezwykłego cudu i spotkania. Ponieważ "czas mnie nie goni" mogę spokojnie udać się do ławki, by topiąc wzrok w Bogu, tak publicznie wystawionemu na widok świętych i grzeszników, oddać się modlitwie.
Co dziś "mówią" do nas/mnie te grudki zakrzepłej krwi i frag. z mięśnia sercowego? Bo to, że mówią jest oczywiste. Ten cud/znak dany był przecież nie tylko bazyliańskiemu mnichowi, ale jest dany nam wszystkim. Dany i zadany mnie osobiście... Zauważmy, że przesłanie każdego cudu jest podobne. Cud to znak działania Boga, znak skierowany do człowieka, z odwołaniem się do jego wiary. Bo Bóg komunikuje się z człowiekiem przez wiarę, a jej brak paraliżuje Jego działania.
"To wiara jest treścią Nadziei, dowodem na istnienie Niewidzialnego" (zasłyszane słowa gdzieś na czacie.wiara.pl). Wiara opiera się nie na fizycznych dowodach, choć właśnie one, w formie znaków/cudów, są jej potwierdzeniem. Nie jest też czymś martwym, stałym, danym raz na zawsze. Współcześni ludzie często szukają pewników i twierdzą, że nauka może dopomóc w tym, by uwierzyć. Tylko czy aby na pewno? Badania naukowe objęły szereg niewytłumaczalnych zjawisk, cudów, rozkładając je prawie na czynniki pierwsze, opisała wiele uzdrowień.... a jednak liczba wierzących nie wzrosła, "epidemia wiary" nie eksplodowała.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.