Kiedy zawodzą metody pokojowe i nie ma woli politycznej do podjęcia negocjacji - odpowiada abp Tomasi. Bo chodzi o to, by niewinnej ludności zapewnić ochronę.
Musimy jednak być pewni, że działania zbrojne nie pogorszą sytuacji – dodał abp Silvano Tomasi. Stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy oenzetowskich instytucjach w Genewie przypomniał, że moralny obowiązek interwencji zbrojnej jest przewidziany zarówno w Katechizmie Kościoła Katolickiego, jak i w Karcie Narodów Zjednoczonych. Zastrzegł jednak, że to nie do Kościoła należy decydowanie o samej interwencji.
„To oczywiście Zgromadzenie Ogólne ONZ oraz Rada Bezpieczeństwa mogą uznać, że roztropnym jest użycie siły, by bronić praw niewinnych, zwłaszcza gdy istnieje groźba ludobójstwa – stwierdził watykański dyplomata. – A zbrodnie Państwa Islamskiego pod pewnymi względami mają cechy ludobójstwa. Dąży ono bowiem do zagłady niektórych społeczności, wyznawców innych religii, tych, którzy myślą inaczej, a także chce narzucić uniformizm polityczny, religijny, kulturowy, łamiąc tym samym wszelkie swobody przysługujące człowiekowi. A międzynarodowe prawo dyplomatyczne, jak i katechizm przewidują użycie siły jako ostatniego środka zaradczego. Trzeba być jednak pewnym, że użycie siły nie pogorszy sytuacji i że można rzeczywiście zapewnić wyzwolenie i ochronę ludziom, którym grozi zagłada, oraz że w końcu uda się zapewnić minimum pokoju, aby żyć razem czy nawet się pojednać”.
Podobne zdanie w kwestii interwencji zbrojnej na Bliskim Wschodzie wyraził melchicki patriarcha Grzegorz III Laham. Jego zdaniem Syria jest suwerennym państwem, którego legalne władze powinny zadbać o bezpieczeństwo swoich obywateli. Jednak w obecnej sytuacji, by położyć kres wojnie, należy zaprzestać finansowania i dozbrajania rebeliantów, a międzynarodowa interwencja zbrojna dla obrony chrześcijan „jest do rozważenia”.
Wśród przyczyn przemocy, z którą mamy obecnie do czynienia na Bliskim Wschodzie abp Tomasi wymienił nieodpowiedzialne korzystanie z wolności wypowiedzi. Jego skutkiem są zastraszenia, groźby i obelżywe wypowiedzi pod adresem określonych grup wyznaniowych, co prowadzi do nietolerancji i przemocy. Watykański dyplomata podkreśla, że takiej przemocy jest dzisiaj w świecie bardzo wiele. „Jeśli ludobójstwo oznacza każdy czyn popełniony z zamiarem zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych czy religijnych jako takich, to społeczność międzynarodowa jako całość jest z pewnością świadkiem swego rodzaju ludobójstwa w niektórych regionach świata, gdzie wciąż mamy do czynienia z niewolnictwem, handlem kobietami i dzieci, gdzie zabija się młodych mężczyzn, pali ich i ścina, a także zmusza ludzi do emigracji” – przypomniał abp Tomasi odnosząc się wprost do fundamentalistów z tzw. Państwa Islamskiego. Podkreślił przy tym, że odwołanie się do religii w celu mordowania ludzi i zniszczenia dowodów ich historycznej kreatywności czyni te okrucieństwa jeszcze bardziej odrażającymi i godnymi potępienia.
Przedstawiciel Watykanu przy ONZ wskazał także, że przemoc nie wynika z zasad religii, ale z jej fałszywej interpretacji lub przekształcenia w ideologię. Może być też wynikiem bałwochwalczego traktowania państwa lub gospodarki, albo skutkiem sekularyzacji. Wszystkie te zjawiska prowadzą do zanegowania indywidualnej wolności człowieka i jego odpowiedzialności wobec innych. „Przemoc jest zawsze aktem danej osoby. Jest decyzją, która pociąga za sobą odpowiedzialność osobistą” – podkreślił abp Tomasi na forum Sesji Rady Praw Człowieka ONZ.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.