Sierra Leone jest jednym z krajów Afryki najbardziej dotkniętych epidemią eboli. Trwająca od ponad roku zaraza, pochłonęła tam już ona ponad 2,5 tys. ofiar. Według danych pracujących w tym kraju ojców kamilianów na 6 mln ludności odnotowano 8.800 osób zarażonych lub podejrzanych o zarażenie.
Wirus gorączki krwotocznej ma coraz większe wpływ na życie społeczeństwa, w tym na praktyki religijne. Sierra Leone jest krajem w większości muzułmańskim, ale 10% mieszkańców to katolicy. W kościołach wprowadzono specjalne środki bezpieczeństwa mające zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Przy wejściu do kościoła zamiast robić znak krzyża wodą święconą myje się ręce w wodzie z rozcieńczonym chlorem, a w jednej ławce mogą siedzieć tylko trzy osoby. Nie wolno też przekazywać znaku pokoju przez uścisk ręki, a po Mszy za pomocą czujnika podczerwieni sprawdza się temperaturę ciała jej uczestników. Ludzie boją się przyjmować sakramentów chrztu, małżeństwa czy namaszczenia chorych. W tym roku w Sierra Leone odwołano Pasterkę, a w większości parafii w niedzielę odprawia się tylko jedną Mszę.
Inne skutki epidemii to dyskryminacja sierot, osób wyleczonych lub członków rodzin, w których miały miejsca zarażenia. To samo dotyczy tych, którzy zajmują się grzebaniem zmarłych na ebolę. Ze względu na zamknięcie szkół i uniwersytetów oraz ogólną stagnację życia zwiększyła się liczba ciąży wśród nieletnich. Ciągle jeszcze wielu ludzi łączy tam chorobę z działaniem złych duchów lub szamanów.
Sierra Leone to jeden z najbiedniejszych krajów świata, gdzie od prawie 30 lat albo trwa wojna domowa, albo sprawują rządy skorumpowani dyktatorzy. 65% ludności to analfabeci, bezrobocie wynosi ok. 70%, a 75% ludności żyje za mniej niż 2 dolary dziennie. Średnia długość życia wynosi zaledwie 40 lat. Podczas wojny zniszczono infrastrukturę medyczną, a większość lekarzy uciekła za granicę. Sierra Leone to kraj o najwyższej na świecie śmiertelności dzieci i kobiet w ciąży. Wszystko to skutkuje powszechnym dążeniem do opuszczenia kraju. Wielu mieszkańców kraju planuje emigrację do Europy.
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).