Jedna z nich działa w Lublinie, w Polsce jest ich 30, na świecie ponad 2000. Szkoły Ewangelizacji św. Andrzeja, założone przez José H. Prado Floresa, rosną jak grzyby po deszczu. Ich założyciel mówił w Lublinie, że czas odkryć żar, jaki mamy w sobie.
Prowincja Alberta w Kanadzie była jedną z najbiedniejszych w kraju. Ludzie emigrowali za pracą, młodzi wyjeżdżali na studia i nie chcieli wracać. Pewnego dnia odkryto tam ropę naftową. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Z najbiedniejszej prowincja Alberta stała się najbogatszą. – Ropa, czyli bogactwo, zawsze tam była, nie była tylko odkryta. Tak samo jest z nami katolikami. Bogactwo, jakie zapewnia nam Jezus Chrystus, jest w nas, należy je tylko odkryć. Narzędziem do tego jest ewangelizacja – mówił na KUL José H. Prado Flores, odbierając Złoty Dyplom Wydziału Teologii.
Stop propagandzie
José H. Prado Flores, znany też jako Pepe Prado, urodził się 15 maja 1947 roku w Mexico City. W 1981 roku ożenił się z Susan. Mają czworo dzieci: Susan, Juana Marcosa, Dawida i Ana Gabriela.
Pod koniec 1971 roku uczestniczył w modlitwie wylania Ducha Świętego i odtąd jego życie całkowicie się zmieniło – odkrył powołanie do bycia świeckim ewangelizatorem w Kościele. W 1980 r. założył Szkołę Ewangelizacji Świętego Andrzeja, która dziś obejmuje ok. 2000 szkół w 82 krajach – wszystkie mają tę samą wizję, oparte są na tej samej metodologii i programie szkolenia. W 1981 r. poznał o. Emiliena Tardifa, z którym współpracował. Ich wspólne wysiłki zaowocowały w 1986 r. m.in. powstaniem KEKAKO (Kerygmat Karisma Koinonia). – To, co najważniejsze dla nas, chrześcijan, to głoszenie kerygmatu, czyli prostej prawdy o zbawieniu każdego człowieka – tłumaczył Pepe. – Moja diagnoza Kościoła jest taka, że chrześcijanie katechizują, piszą znakomite rozprawy teologiczne, wygłaszają uporządkowane wykłady, ale nie mają Jezusa. Katechizują, a nie ewangelizują! – mówił José H. Prado Flores. Mówił też, że aby skutecznie ewangelizować, trzeba osobiście spotkać Jezusa. Mieć w sobie żar, który nie pozwala milczeć. I nie chodzi tu o wygłaszanie wykładów, pisanie rozpraw moralizatorskich, ale o świadectwo życia, w którym spotkało się Boga. – Jeśli nie zostałeś zewangelizowany, nie spotkałeś osobiście Jezusa, proszę Cię, nie ewangelizuj – apelował. – Swoją nawet najznakomitszą wiedzą teologiczną nie uczynisz nic dobrego, jeśli nie doświadczyłeś spotkania z żywym Bogiem. Wszystko, co powiesz, będzie chrześcijańską propagandą i nic dobrego nie przyniesie – mówił.
Mecz
– Opowiem wam, jak zostałem zaproszony przez papieża Benedykta XVI na synod biskupów do Rzymu – dzielił się ze słuchaczami. – Byłem pierwszym świeckim, który do nich przemawiał. Opowiedziałem im o meczu piłki nożnej. Jak wiadomo, ma on dwie połowy. W pierwszej na boisku powinni grać ewangelizatorzy, w drugiej katechiści. Wy, biskupi, jesteście trenerami tej drużyny – mówiłem. Jeśli wasi w pierwszej połowie przegrywają, należy zmienić trenera. Pewnie po tych słowach już nikt mnie nie zaprosi na synod biskupów. Nie szkodzi. Ważne jest, by najpierw mówić o Jezusie to, co ma się w sercu. I choć po mnie na tym synodzie występowało wielu mądrych teologów, znakomicie przygotowanych w różnych dziedzinach teologii, to kiedy przyjechałem w czwartek do Polski i przedstawiono mnie jednemu z biskupów, on od razu powiedział: „Pamiętam cię, mówiłeś na synodzie o meczu”. Choćby to pokazuje, że nikt nie chce słuchać propagandy, nawet jeśli jest chrześcijańska, ludzie chcą słuchać kerygmatu, czyli tego, co pierwsze. Kerygmat nazywamy często pierwszym zwiastowaniem. To proste słowa zwiastujące Dobrą Nowinę, że Jezus kocha każdego i każdego już odkupił z jego win. Ta prawda jest tak prosta, że przez wielu mądrych jest pomijana, a tymczasem to ona przeszywa nasze serca – mówił José H. Prado Flores.
Warunkiem tego, by mieć osobistą relację z Panem Bogiem, jest czytanie Jego słowa, czyli codzienna lektura Biblii. – Niedawno poproszono mnie o przeprowadzenie jednodniowych rekolekcji dla księży. Przyjechało ich 100. Każdy z nich wiedział, dokąd jedzie i co będzie się działo. Kiedy poprosiłem, by otworzyli swoje Biblie, okazało się, że żaden z nich nie zabrał Pisma Świętego! Bez słowa Bożego sami nie mamy nic do powiedzenia. Może być w nas dużo pobożności ludowej, ale to nie znaczy, że mamy w sercu Jezusa, a jeśli Go nie mamy, nic nas nie przynagla do tego, by ewangelizować – podkreślał Flores.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).