Ich Adwent rozpoczął się kilka tygodni temu i potrwa jeszcze ponad pół roku. Tysiące dzieci przygotowuje swoje serca, by przyjąć w nich Pana Jezusa. Wśród nich są również przedszkolaki.
Wczesna Komunia Święta to na Dolnym Śląsku wciąż temat mało znany. Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy, że ich dzieci swoje pierwsze spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym mogą przeżyć zupełnie inaczej niż większość rówieśników. Nie trzeba mieć ośmiu lat, by być gotowym na przyjęcie Pana Jezusa do serca.
Korzystają wszyscy
Kształtowanie wiary małego Jędrka zaczęło się już w przedszkolu. Rodzice posłali go do placówki prowadzonej przez siostry służebniczki na wrocławskim Sępolnie. – Podobnie jak kilka lat wcześniej jego starszy brat Dominik, bardzo wiele stamtąd wyniósł również pod względem wiary – prostej, dziecięcej. Ona też emanowała na nas – mówi Andrzej Frączek, tato chłopców. Rodzina w tym czasie od niedawna mieszkała na Strachocinie, w parafii NMP Bolesnej.
– Gdy nasz nowy proboszcz ks. Wojciech Jaśkiewicz przyszedł z wizytą duszpasterską, Jędrek zaciągnął go do swojego pokoju i wyznał, że chciałby służyć do Mszy św. – wspomina Andrzej senior. Kapłan się zgodził, choć chłopiec miał dopiero 5 lat. Zosia jest rówieśniczką Jędrka. Mieszkają w sąsiedztwie. Dziewczynka wychowuje się w wielopokoleniowej rodzinie. Dwóch jej wujków to kapłani. – Po cichu marzyłam, by moja córka poszła do I Komunii Świętej wcześniej. Dużo o tym czytałam w prasie katolickiej. Miałam tylko wątpliwości, czy moje dziecko jest już na to gotowe – mówi Barbara Jednoróg-Wójcik.
Na pewno nad kształtowaniem odpowiedniej dojrzałości czuwała nie tylko rodzina, ale również wychowawcy przedszkolni z placówki prowadzonej przez siostry jadwiżanki. – Propozycja rozpoczęcia przygotowań do pełnego uczestnictwa w Eucharystii przez Zosię wyszła jednak od proboszcza. Zauważył jej szczególną wrażliwość na Pana Boga – dodaje. Andrzej Frączek zwraca uwagę, że w tym bardzo młodym wieku Zosia wykazywała większą dojrzałość i miała pozytywny wpływ na Jędrka. – Razem uczestniczyli w nabożeństwach liturgicznych. Prowadziliśmy ich na zmianę. To sprawiło też, że nasze rodziny się zaprzyjaźniły – podkreśla. Pewnego razu dzieci trafiły na Mszę św., podczas której usłyszały zaproszenie na spotkanie dla rodziców dzieci przygotowujących się do I Komunii Świętej. Po powrocie do domu zarówno Zosia, jak i Jędrek zakomunikowali swoim rodzicom, że oni też chcą przyjąć Pana Jezusa.
– Zrobiło nam się z żoną ciepło. Konsternacja. Nasz syn mówił na serio. Dzwoniliśmy do pani Basi i ona nam uświadomiła, że istnieje taka możliwość, gdy zgodzi się na to proboszcz, a my zaangażujemy się w przygotowania – opowiada. Ks. Wojciech wyraził zgodę, by tych dwoje rozpoczęło formację w rodzinach. Jak podkreśla Andrzej Frączek, od momentu pamiętnej dla nich kolędy wszystko zaczęło się zmieniać. – Dziecięca wiara naszych dzieci przypomniała nam, że zatraciliśmy tę prostotę. Przygotowania Jędrka oraz częstsza obecność na Mszach św. i nabożeństwach spowodowały nasze nawrócenie – podkreśla.
Najważniejsze: rozeznanie
Anita Piechnik jest katechetką od 22 lat. Ma ogromne doświadczenie w przygotowaniach pierwszokomunijnych. Prowadzi je w normalnym trybie w szkole i parafii, ale także we wspólnocie Hallelujah, gdzie zdarzają się dzieci młodsze. – W obu przypadkach kształcenie kandydatów do I Komunii Świętej wygląda podobnie. Zasadnicza różnica dotyczy zaangażowania rodziców. We wspólnocie mówimy nie o przygotowaniu dzieci, ale całych rodzin – zaznacza. Z czego to wynika? Wsparcie rodziców w grupie kilkudziesięciu ośmiolatków wygląda zupełnie inaczej. – Niektórzy nie chcą się zaangażować, a tym, którzy chcą, nie jesteśmy w stanie poświęcić tyle czasu ile w mniejszej grupie – tłumaczy. W tym roku we wspólnocie Hallelujah swoją formację rozpoczęło 17 rodzin. – Od lat wygląda to podobnie. Raz w miesiącu, oprócz naszych regularnych spotkań, zbieramy się w jednym z domów. Mamy szczęście, że zawsze znajdzie się ktoś, kto ma wystarczająco duże lokum. Chodzi o wytworzenie atmosfery, która zostanie zapamiętana przez dzieci i za którą będą tęsknić – wyjaśnia katechetka.
Wszystko trwa ok. 2,5 godz. W tym czasie jest poczęstunek, życiowe rozmowy, integracja. Potem pani Anita zabiera dzieci, by przeprowadzić z nimi katechezę, a rodzice w innym pomieszczeniu mają spotkanie z kapłanem, które dotyczy m.in. wychowania religijnego, czy odpowiedniego przeżywania niedzieli. Nauczycielka zwraca uwagę, że mimo zaangażowania w życie wspólnotowe rodzice nie zawsze są zorientowani, na jakie rzeczy należy zwrócić uwagę. – Ważne jest, by zmiany wewnętrznej i zewnętrznej nie oczekiwać tylko od dziecka. Cała rodzina staje się świątynią, która przyjmuje Chrystusa do serca – zwraca uwagę.
Od czego więc zależy, czy dziecko może przystąpić do Wczesnej Komunii Świętej, czy nie? – Nie ośmieliłabym się przygotowywać młodego człowieka wcześniej, gdybym nie miała pewności, że jego rodzina żyje Panem Bogiem. To jest najważniejsze, bo rodzice potrafią określić dojrzałość swoich pociech – tłumaczy. Dla przykładu podaje swoją sytuację. – Mam dwoje dzieci, które poszły do I Komunii w wieku ośmiu lat, wraz ze swoimi rówieśnikami, bo wcześniej nie były na to gotowe – opowiada.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).