Boże narzędzia

Najważniejszy jest dla nich Bóg. Gdy śpiewają na Jego chwałę, zarażają wiarą i radością! Mija 15 lat istnienia Kraków Gospel Choir.

Reklama

Gospel to dla mnie forma modlitwy, w najpełniejszym jej wymiarze. Pochodzę ze Śląska. Gdy po raz pierwszy usłyszałam tę muzykę w katowickim duszpasterstwie akademickim, pomyślałam, że jest stworzona właśnie dla mnie. Bo czasem duchowo czuję się Afrykanką – czarnoskórą i kolorową zarazem i mam wrażenie, że Bóg włożył gospel w moje serce, a ja mogę śpiewać Mu cześć – mówi Sylwia Szulik, od trzech lat jedna z trojga dyrygentów najstarszego w Krakowie i całej Polsce chóru gospel. Kiedy Bóg splótł ścieżki jej życia z Grzegorzem Szulikiem (związanym już wtedy od kilku lat z Kraków Gospel Choir), w 2008 roku, wraz z przyszłym mężem, stworzyła w Rybniku chór RiOGospel. Po ślubie w 2011 r. zdecydowali, że przeprowadzą się do Krakowa. – Postanowiliśmy też, że pomożemy KGC, który po 12 latach działalności znalazł się na rozdrożu, bo stracił wszystkich dyrygentów – dodaje Grzegorz.

Jak biblijna Ruth

Kraków Gospel Choir powstał w 1999 r., niejako przez przypadek, bo nikt nie spodziewał się, że z grupy kilkudziesięciu osób biorących udział w pierwszych w Polsce warsztatach gospel powstanie zespół, który przetrwa niejedną burzę. Ten przypadek został jednak starannie zaplanowany przez niebo. Najpierw, w 1992 r., w Krakowie zjawiła się Lea Kjeldsen, czyli tryskająca energią i pomysłami Dunka, muzyk z wykształcenia. – Po wszystkich przemianach politycznych różne organizacje chciały pomóc Europie Środkowej. Należałam wtedy do duńskiej chrześcijańskiej organizacji studenckiej, która – stawiając na pracę z młodzieżą – organizowała spotkania modlitewne, biblijne, wakacyjne obozy – opowiada Lea. Przez kilka lat prowadziła takie obozy w Czechach. W końcu dostała propozycję nie do odrzucenia. Miała przyjechać do Polski, ale już nie na wakacje, tylko na sześcioletni kontrakt w pełni finansowany przez Danię. – Zgodziłam się, choć nauka polskiego łatwa nie była – śmieje się Lea. – Postanowiłam jednak, że się nie poddam. Motywacja była duża: bardzo chciałam pracować z waszą młodzieżą i mówić im o Bogu. Bo to nasz najlepszy Ojciec. On widzi każdego człowieka, i nikt nie jest Mu obojętny – dodaje. 

Pracowała z wielkim zapałem jeżdżąc po całej Polsce i prowadząc w różnych miastach warsztaty i spotkania w szkołach, ewangelizując i ucząc języka angielskiego. W wakacje organizowała też na Mazurach pionierskie (jak na polskie realia) obozy chrześcijańskie. – Kontrakt kończył się 31 lipca 1998 r., ale ja już w maju czułam, jak biblijna Ruth, że moim ludem jest teraz Polska, że jestem częścią polskiej rodziny, którą pokochałam. Wiedziałam, że do Danii nie wracam, choć od 1 sierpnia miałam być bezrobotna – mówi. W tej decyzji pomogło jej niezwykłe zdarzenie. Pewnego dnia, jak co rano, rozmawiała z Bogiem. – Nagle zobaczyłam mapę Polski i palec, który wskazywał na Kraków. Zrozumiałam. To Bóg mówił, że mam już nie jeździć po całej Polsce, ale skupić się na pracy pod Wawelem – wspomina Lea. Nie wiedziała jeszcze jak i dlaczego. Dopiero za jakiś czas okazało się, że chodzi o muzykę gospel, która z Krakowa rozprzestrzeniła się na cały kraj. Ważną rolę odegrał w tym Darek Bigosz, harcerz, którego Lea poznała na jednym z mazurskich obozów. Najpierw był ich uczestnikiem, potem zaczął pomagać w organizacji turnusów.

 

Nie tylko „performance”

– Gdy Lea zdecydowała, że zostaje w Polsce, współpracowaliśmy, czując, że chcemy zrobić coś nowego, choć również w chrześcijańskim duchu. Szukaliśmy więc sposobu na to, jak dotrzeć do młodzieży z Ewangelią, by mówić im o Bogu – że jest prawdziwy, realny i może przemieniać nasze życie – opowiada Dariusz Bigos, obecnie prezes Stowarzyszenia Gospel w Krakowie. Wspólnie organizowali różne wyjazdy dla młodzieży i sami sporo podróżowali – m.in. do Danii. W Kopenhadze spotkali Petera Steinvinga, dawnego znajomego Lei, który zaczął opowiadać im o gospel. Lea i Darek nie mieli wątpliwości – tego szukali! Wkrótce zaprosili Petera oraz Ruth Lynch, młodziutką artystkę gospel, by w Krakowie poprowadzili pierwsze gospelowe warsztaty. Zorganizowali je we współpracy z Aleksandrą Slawik i Katarzyną Mańko ze Staromiejskiego Centrum Kultury. Podczas koncertu finałowego w kościele św. Katarzyny dla 800-osobowej publiczności zaśpiewało wtedy 50 osób (rok później chętnych do śpiewania było już cztery razy więcej!). Pojawiła się też myśl, by chór dalej się spotykał. W ten sposób 4 listopada 1999 r. powstał Kraków Gospel Choir, a w 2001 r. – Stowarzyszenie Gospel.

– Dla Lei odkrycie o co chodzi w muzyce gospel, było przełomem w życiu, bo odnalazła w nim najgłębszy sens. Z tego czerpie swą energię. Dla mnie gospel było narzędziem do ewangelizacji – mówi Darek. Ekumeniczny od samego początku chór zawsze na pierwszym miejscu stawiał więc to, by mówić, że za gospel kryją się Bóg, Jego żywe Słowo, miłość. – Na scenie dajemy świadectwo, kim jest Bóg, i kim On jest dla nas. Dlatego to nie jest tylko „performance” i nie zawsze jakość wykonania jest najważniejsza, ale to, co wypływa z naszych serc. Mamy być autentyczni i ludzie muszą to słyszeć. Bez ducha gospel traci sens – podkreśla.

Dotyk Miłości

Choć w ciągu 15 lat w KGC śpiewało sporo osób (z pierwszej ekipy zostało ich już tylko kilka), to jedno się nie zmienia – radosnego ducha modlitwy czuje się tu non stop. – Podczas koncertów KGC można poczuć prawdziwą wolność i radość, które płyną prosto z nieba. Tym mnie zauroczyli i dlatego postanowiłam, że dołączę do chóru – mówi Ania Tomczewska, sopran, śpiewająca w Krakow Gospel Choir od 3 lat. – Gospel pomaga zbliżyć się do Boga, bo wszystkie piosenki pisane są w oparciu o Biblię. KGC nauczyło mnie głębszej modlitwy i jeszcze bardziej pokazało, że nasza wiara jest cudowna i radosna. Chcę zarażać nią ludzi! – dodaje.  

Z kolei dla Łukasza Giergiela, od dwóch lat perkusisty KGC, bycie w chórze jest błogosławieństwem, oparciem i umocnieniem w wierze. – Walczyć trzeba o nią każdego dnia, bo łatwo popłynąć z tym, co proponuje współczesny świat. Modlimy się za siebie nawzajem i dzielimy świadectwem. To bardzo ważne. Wiem coś o tym, bo kiedyś byłem „po drugiej stronie mocy” – mówi. Gdy miał 18 lat, grał metal i nie przypuszczał, że kiedyś jego muzyką będzie gospel. – Byłem antykościelny, odwróciłem się od Boga, ale On cały czas stał obok mnie. Bo Bóg to ktoś, kto łatwo nie odpuszcza i ciągle daje kolejne szanse. To dzięki Niemu dziś jestem w tym miejscu, a On stał się najważniejszą osobą w moim życiu – przekonuje Łukasz i dodaje, że uwielbia grać dla Boga i o Bogu. Chciałby też, by chór zawsze był narzędziem w Jego rękach, bo dotykać ludzkich serc Bożą miłością to piękna rzecz.

– Z okazji 15. urodzin chóru mam dla nas wszystkich jedno życzenie – żebyśmy dobrze prowadzili ludzi do Boga. A żeby to było możliwe, sami musimy się do Niego zbliżać. Dlatego gdy razem z Sylwią zostaliśmy dyrygentami, postanowiliśmy działać tak, by chór stał się prawdziwą wspólnotą – by jeszcze bardziej rozwijał się duchowo – podkreśla Grzegorz Szulik. – Mówimy wszystkim, że słowa, które wypowiadamy do Boga, nigdy nie są puste. On je słyszy, dlatego warto głębiej i bardziej świadomie modlić się i przeżywać każdą Mszę św. Warto też śpiewać Mu chwałę – zachęca. Najbliższa szansa, by posłuchać Kraków Gospel Choir, będzie już 13 grudnia, podczas przedświątecznego kiermaszu w Krzeszowicach. A każdy, kto chciałby śpiewać razem z KGC, potrzebne informacje znajdzie na kgc.gospel.com.pl.

Jesteśmy różni, On nas łączy

Sylwia Szulik, dyrygent KGC  – W chórze, choć jesteśmy mozaiką chrześcijańskich wyznań, jesteśmy bardzo zżyci, bo łączy nas On – Bóg. Skoro dla nas jest najważniejszy, to chcemy, był numerem 1 był także dla publiczności. Nie jesteśmy zamkniętą wspólnotą, kółkiem wzajemnej adoracji, ale chcemy wydawać owoce. Mają tu być i granice, i przestrzeń dla każdego, kto chce z nami śpiewać. Gdy przychodzi ktoś nowy, pracujemy nie tylko nad jego głosem, ale też nad emocjami, bagażem doświadczeń, przyzwyczajeń. Potrzeba czasu, by wyleczyć rany i otworzyć człowieka, by ufnie wyciągnął ręce do Boga i zaśpiewał to, co tak naprawdę czuje. Trzeba też czasu, by w pełni otworzył się na innych, by poczuł, że chór to ludzie, z którymi może tańczyć, śpiewać, płakać, cieszyć się, wierzyć… Ostatnio tak się właśnie dzieje i oby to wszystko było Bożą wolą.

Gospel i seniorzy

Przez 15 lat istnienia KGC w Krakowie powstało także kilka innych chórów gospel, a większość była owocem warsztatów gospel. Dwa chóry – Grodzka Gospel i Saltrom Gospel Choir to pomysły Lei Kjeldsen, której niespokojny duch każe jej wciąż działać i mówić ludziom, że Bóg ich kocha. Od października Lea prowadzi też amatorski chór gospel seniorów pod hasłem „Nowa Huta e-motion – emocje i poruszenie”. To projekt współfinansowany przez Unię Europejską, organizowany przez grupę „Nowohucki Gospel Senior”, we współpracy m.in. ze Stowarzyszeniem Gospel.

Koncert finałowy projektu odbędzie się w niedzielę 30 listopada o godz. 15 w Arce Pana. 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama