Nie wystarczy znicz

Z o. Henrykiem Cieniuchem, proboszczem parafii Św. Antoniego Padewskiego i św. Stanisława Kostki, o pamięci bliskich, jedności z Kościołem i zmartwychwstaniu, rozmawia Krzysztof Król.

Reklama

Krzysztof Król: Nieraz słyszymy: „Uczcijmy zmarłych minutą ciszy”. Wierzący wtedy się modlą. Czy dla Ojca to też bliska modlitwa?

O. Henryk Cieniuch: Oczywiście. Nauczyłem się wypominków w domu rodzinnym. Kiedy przychodził listopad, rodzice przygotowywali kartki, na których pisaliśmy imiona zmarłych i zanosiliśmy je do kościoła. Wypominki są wyrazem miłości i jedności całego Kościoła: pielgrzymującego na ziemi i tego, który przeszedł już granicę śmierci. Pisząc imiona zmarłych na kartach wspominkowych, a następnie je odczytując, wyrażamy wiarę, że ich imiona są zapisane w Bożej księdze życia. W ich intencji nie tylko odmawiamy Różaniec, ale sprawujemy Eucharystię, ponieważ najważniejszą modlitwą za tych, którzy odeszli do wieczności, była zawsze i jest Msza święta. Pięknie ideę wypominek, które sięgają swoją historią X wieku, wyraża wypowiedź mojego współbrata p. Antoniego Dydycza, który mnie przyjmował do zakonu kapucynów: „Wypominki są po to, abyśmy mieli pewność, za kogo się modlimy. Często nie wiemy, kto potrzebuje naszego wsparcia duchowego, ale że ludzie go potrzebują, to jest oczywiste. Widzimy, że są grzechy, słabości, upadki. Dlatego nasza modlitwa za zmarłych jest niezbędna. Tę modlitwę powinniśmy składać poprzez ręce Matki Najświętszej. Ona wie najlepiej, komu jest potrzebna”.

Dlaczego ta modlitwa jest tak ważna?

Nie mamy wątpliwości co do zbawienia ludzi uznanych przez Kościół za błogosławionych i świętych. Co do innych osób nie mamy takiej pewności, być może jeszcze przebywają w czyśćcu i potrzebują naszego wsparcia modlitewnego. Modląc się za zmarłych, błagamy Boga o dar nieba dla nich. Miłość do naszych zmarłych nie może kończyć się na tym świecie i ograniczać się tylko do wspomnień. Jeśli kochaliśmy ich tu, na ziemi, to tym bardziej musimy ich teraz wspierać, przecież oni wciąż żyją. Mamy nadzieję na spotkanie z nimi w niebie i jeśli rzeczywiście tego chcemy, to powinniśmy modlić się za nich.

Nie wystarczy tylko raz w roku zapalić znicz przy grobie bliskich.

Oczywiście, to wyraz naszego szacunku, ale ani piękne kwiaty, ani zapalony lampki nie pomogą bliskim, a modlitwa – jak najbardziej.

Trochę chyba brakuje nam na co dzień myślenia o zmartwychwstaniu…

Przyjdźmy choć raz na wypominki w listopadzie. Oderwijmy się od telewizji, internetu czy innych zajęć. Pomódlmy się za tych, których kochamy, a których nie ma już z nami na ziemi. Przecież prawdziwa miłość nigdy się nie kończy. Warto zauważyć, że nasza modlitwa za zmarłych to także wyznanie wiary w życie wieczne. Dzięki niej odrywamy się od rzeczywistości przemijającej i przypominamy sobie, że nasze życie powinno być nieustannym przygotowaniem się do wieczności.

Módlmy się za zmarłych

Emilia Tomczak

– Modlę się modlitwą wypominkową od kilku lat. Kiedyś powodem była ciekawość. Teraz moje spojrzenie na tę modlitwę zmieniło się, czuję wspólnotę z ludźmi modlącymi się w kościele, a także z duszami zmarłych. Mam świadomość, że ta modlitwa jest zmarłym bardzo potrzebna. To pomaga mi też na dłużej zachować w sobie świadomość „memento mori”, mieć więcej pokory, wiedzieć, że mój czas nie jest nieograniczony i stale jestem w drodze do nieba. To mobilizuje mnie, aby porządnie przygotować się do spotkania twarzą w twarz z Bogiem i przypomina, że jest mi dane tylko jedno życie, jest tylko jedna próba generalna.

Tomasz Barnaś

– Modlitwy wypominkowej nauczyłem się, będąc kilkunastoletnim dzieckiem. W moim domu dzieciństwo i okres dorastania był bardzo naznaczony śmiercią najbliższych. Umarła mi babcia, kilku wujków i ciocie. To wszystko rozwijało we mnie potrzebę modlitwy za nich. Dzięki niej cieszę się w swoim sercu, ponieważ mam ufność, że zmarli, za których się modlę, dostępują radości oglądania Pana Boga twarzą w twarz. Nie jest to modlitwa pogrążająca w smutku, lecz ufności, która daje mi radość. Radość ich (zmarłych) możliwości bycia w niebie! Ono jest celem każdego z nas. Naszej ziemskiej pielgrzymki.

Marianna Ołdakowska

– Modlę się za zmarłych nie tylko w listopadzie, ale w każdy wtorek i piątek polecam zmarłych. To jest cała litania osób, które odeszły. Wiem, że niektórzy nie byli na drodze Pana i im modlitwa jest szczególnie potrzebna. To jest ważne dla nich, ale też dla mnie. Warto posłuchać głosu Kościoła, który zachęca do modlitwy. Oprócz swojej kartki z wypominkami zanoszę do kościoła kartkę pani, która nie może sama już dojść do świątyni. Umawiamy się na modlitwę w tym samym czasie. Módlmy się za zmarłych, przecież my też kiedyś będziemy potrzebować modlitwy. Chodzi o to, żebyśmy spotkali się w niebie. To jest celem naszego życia.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama