Niespodziewaną wizytę złożył Papież w stołówce dla pracowników Watykanu. Franciszek przyszedł tam na obiad. Zgodnie ze zwyczajem wyniesionym z Domu św. Marty ustawił się w kolejce po posiłek, a na koniec udzielił obecnym błogosławieństwa.
„Cóż, Papież zachował się normalnie, jak najprostszy robotnik – powiedział kierownik watykańskiej stołówki Franco Paini. – Przyszedł tutaj, wziął swój talerz i sztućce, stanął w kolejce i go obsłużyliśmy. Zjadł kluski na maśle z serem i dorsza. Było świetnie: Papież otoczony swoją wielką rodziną... Doskonale! Przedstawiliśmy się, zapytał nas, jak się mamy, jak się pracuje, pochwalił nas... Było bardzo dobrze. Przepraszam, ale wciąż jeszcze jestem wzruszony. To była dla nas niespodzianka! Dosłownie grom z jasnego nieba! Kto by się spodziewał?! Papież przychodzi do nas jeść?! Wszyscy zostaliśmy zaskoczeni, ale była to jedna z większych satysfakcji, jakie mogą się zdarzyć...”.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.