Piesza wędrówka do Fatimy mocno dała mu się we znaki. Obiecał sobie, że już nigdy jej nie powtórzy. Po roku znów przeszedł ponad 4 tys. km, żeby utwierdzić się w swoim powołaniu.
Zapalić iskrę
Ze swoich wędrówek pamięta, że gdy potrzebował pomocy, Bóg stawiał na jego drodze dobrych ludzi. – W Pradze jadący na rowerze 13-letni chłopiec zatrzymał się i zapytał, czy mi nie pomóc. Szukałem katedry św. Wacława. Poprosiłem, żeby mi wskazał drogę. Od razu wyciągnął z plecaka mapę i pokazał mi, gdzie to jest. W duchu wdzięczności chciałem mu dać obrazek Jezusa Miłosiernego. A on, że dziękuje, ale nie przyjmie, bo nie wierzy w Boga. Tłumaczyłem mu: „Ty wierzysz w Boga, tylko nikt ci o tym nie powiedział. Jakbyś nie wierzył, to byś się nie zatrzymał i nie zapytał, czy mi czegoś nie potrzeba. Zrobiłeś dobry uczynek. W tej dobroci, którą mi okazałeś, w tym jest Bóg i w tym jest też twoja wiara”. Spojrzał na mnie. Pojawiła się radość w jego oczach. Wziął ten obrazek i uściskał mnie – opowiada. Takich przykładów mógłby podać więcej.
– Ważne jest, żeby wzniecić w ludziach iskrę, a potem ją rozdmuchiwać przez modlitwę w ich intencji. Jeszcze lepiej, żeby być przy nich i pielęgnować, żeby nie zgasła. Najlepiej własnym życiem, bo my, chrześcijanie, mamy Boga pokazywać, a nie tylko o nim mówić. To szczególna rola rodziców, wychowawców i kapłanów – tłumaczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).