- Idziemy w intencji rodzin. Mam nadzieję, że tą pielgrzymką do sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w Zabrzu-Rokitnicy zainaugurujemy nowy zwyczaj - mówi s. Eleonora Dzimiera.
Sanktuarium jest sercem Ruchu Szensztackiego, obchodzącego w tym roku stulecie, a że w metropolii górnośląskiej przeżywamy Rok Rodziny, połączono te dwie okazje. – Zaproponowałam, żeby na jubileusz Przymierza Miłości rozpocząć tę pielgrzymkę. Mam nadzieję, że będzie odbywać się co roku, tak jak to jest od prawie 20 lat w Opolu, gdzie z katedry wyruszamy do naszego sanktuarium w Winowie.
Do wspólnego marszu i modlitwy zaprosiliśmy wszystkich, nie tylko osoby, które należą do naszego ruchu – tłumaczy s. Eleonora z Szensztackiego Instytutu Sióstr Maryi. Co miesiąc przyjeżdża do naszej diecezji, żeby prowadzić spotkania grup szensztackich. Jest ich obecnie 10, rozsianych po różnych parafiach. Ona też wskazała Żerniki jako punkt rozpoczęcie pielgrzymki, żeby była ona dostępna dla możliwie wielu osób. Żeby przejście nie było zbyt wyczerpujące dla rodzin, nawet z małymi dziećmi.
Start w Żernikach
Wędrówka rozpoczęła się 1 maja o 9.00 w znanej z gościnności parafii św. Jana Chrzciciela. Tamtejszy proboszcz, ks. Antoni Rzeszutko liczy, że to będzie już stały punkt programu parafialnego i diecezjalnego. Mszy św. przewodniczył ks. Janusz Czenczek, który jest m.in. opiekunem szensztackiej grupy mężczyzn. W homilii mówił o życiu jako pielgrzymce. – Pan Jezus właściwie przez całe swoje życie był w drodze – zauważył, przypominając kolejne etapy Jego obecności na ziemi. – Nie tylko wasz dzisiejszy trud pielgrzymowania do konkretnego celu, którym jest sanktuarium w Rokitnicy, ale całe nasze życie to pielgrzymka. Jej celem jest wykorzystanie tego wszystkiego, co Pan Bóg dał, by być szczęśliwym na ziemi i jeszcze bardziej szczęśliwym w niebie – mówił. Podkreślił też, że jednym z najważniejszych zadań każdego z nas jest to, żeby dostrzegać dobro, jakim Pan obdarowuje, i uczyć się z tego dobra jak najlepiej korzystać. Będąc w drodze, mamy widzieć, że obok jest drugi człowiek, że jest Pan Bóg.
W drogę wyruszyło prawie 60 osób w różnym wieku i z różnych miejscowości. Trasa liczyła 12 kilometrów i prowadziła przez Czekanów, Świętoszowice i Grzybowice, gdzie trafiła się niespodzianka. Miejscowa cukiernia, widząc rozmodloną grupę, zaczęła częstować pątników czym chata bogata. Po drodze były modlitwa, śpiew i konferencja s. Eleonory. Mówiła o praktyce wiary w Opatrzność Bożą w nawiązaniu do pielgrzymowania. Tłumaczyła, że Pan Bóg obecny jest w każdej chwili naszego życia. – Na pielgrzymki chodziłam, gdy byłam młodsza. Jak urodziły się dzieci, to siłą rzeczy musiałam zostać w domu, ale tęskniłam za tym, żeby iść z innymi – mówi Izabela Łempicka. Tym razem wybrała się z mężem i młodszą córką. 9-letnia Ewelina nawet miała zaszczyt nieść krzyż pielgrzymkowy. W swojej parafii w Żernikach należą do rodzin szensztackich i tak dowiedzieli się o pielgrzymce. – Droga była spokojna, polami, łąkami; można było się oderwać – dodaje pani Izabela.
Kolebka w Schönstatt
U bram sanktuarium w Rokitnicy na pielgrzymów czekali z chlebem i solą Alicja Kobyłka, przełożona Instytutu Świeckiego Pań Szensztatu, oraz proboszcz miejscowej parafii, ks. Zygfryd Sordon, z wodą święconą, a także ks. Janusz Czenczek, który błogosławił pielgrzymów ikoną Świętej Rodziny. Gdy się zbliża do sanktuarium w Rokitnicy, można natrafić na drogowskaz z napisem „Centrum Szensztackie”. Co to znaczy? Szensztat to spolszczona nazwa niemieckiej miejscowości Schönstatt, koło Koblencji nad Renem. Tam 8 października 1914 roku sługa Boży o. Józef Kentenich i grupa jego uczniów w małej kaplicy zawarli Przymierze Miłości z Matką Bożą. Akt ten uważany jest za początek Ruchu Szensztackiego, do którego należą różne grupy i stany.
Kapliczka w Schönstatt z czasem stała się znanym miejscem pielgrzymkowym jako sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, a w różnych miejscach świata powstały jej wierne kopie. Obecnie jest ich już ponad 200, w Polsce – 6. Taka sama kapliczka została poświęcona w 2000 roku w Zabrzu-Rokitnicy przy ul. Andersa i nosi nazwę sanktuarium Matki Jedności. O każdej porze dnia można tu przyjść, pomodlić się i odpocząć. Jest to prawdziwa oaza ciszy na uboczu miasta. Miejsce jest gościnne, bo ich gospodyniom zależy, żeby sanktuarium żyło. Na pielgrzymkę zapraszane są wszystkie rodziny, nie tylko te związane z ruchem. – Nie chodzimy już teraz na pochody, chodzimy na pielgrzymki do Matki Bożej – śmieje się pani Alicja.
Po przyjściu pielgrzymów w sanktuarium odbyła się jeszcze modlitwa, była przerwa na poczęstunek, nabożeństwo majowe i koronkę, a na zakończenie grill. W najbliższym czasie planowane są dwa duże wydarzenia w tym miejscu. W sobotę 24 maja będzie sprawowana Msza św., po której planowany jest festyn rodzinny, zakończony nabożeństwem majowym. Wielki odpust w sanktuarium w Roku Jubileuszowym odbędzie się w niedzielę 7 września.
Więcej informacji i galeria zdjęć na: gliwice.gosc.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.