Wypowiedź Krzysztofa Hołowczyca niektórzy uznają za kontrowersyjną. Ja nie mam wątpliwości: to głos rozsądku w zalewie wykręcania kota ogonem.
Nie milkną komentarze po wypadku w Klamrach. Wielka tragedia. Zginęło w nim siedmiu młodych ludzi. I co? Sami sobie winni? Oczywiście. Mimo to całym sercem popieram, co na swoim profilu na Facebooku napisał jeden z najbardziej znanych w Polsce kierowców rajdowych.
„Ile ludzi musi jeszcze zginąć, żebyśmy wreszcie zrozumieli, że drzewa nie mogą rosnąć przy drodze! Rocznie w Polsce w zdarzeniach z drzewami ginie kilkaset osób! Wyobraźcie sobie jaki to bezmiar tragedii dla ich najbliższych... Tysiące zostaje inwalidami do końca życia... Tylko dlatego, że ktoś bezmyślnie posadził drzewo przy drodze – bo tak robili już nasi dziadowie, w czasach gdy podróżowało się furmankami. Proszę tylko nie pisać, że to nie drzewa wpadają na samochody tylko odwrotnie albo że drzewa upiększają drogę. Nie piszcie też, że pewnie byli pijani, młodzi, głupi. Każdy może popełnić błąd, ale nie może być za to karany śmiercią! Nie ma żadnego usprawiedliwienie dla śmierci na przydrożnych drzewach kilku tysięcy Polek i Polaków tylko w ostatniej dekadzie!”
Swoim zaś adwersarzom Krzysztof Hołowczyc przypomina jeden ze strasznych wypadków, do którego doszło w pobliżu Gdańska 2 maja 1994 roku: w przepełnionym autobusie pękła opona. Wskutek uderzenia w drzewo zginęły 32 osoby, a 43 zostały ranne. Też sami byli sobie winni?
Tak sobie myślę o różnych obowiązujących w Polsce przepisach. Bardzo często jest to dmuchanie na zimne. Ot, chociażby przepis nakazujący, by drzwi w budynkach użyteczności publicznej otwierały się na zewnątrz, co ma zapobiec ich zablokowaniu przez tłum uciekających w przypadku pożaru. Albo przepisy regulujące z czego takie drzwi mogą, a z czego nie mogą być wykonane. A drzew przy drodze, zwłaszcza tych stojących bardzo blisko jezdni, tak profilaktycznie wyciąć nie można?
Znałem taką drogę w okolicach Wieruszowa. Wcale nie jakaś boczna. Gdy pierwszy raz nią jechałem włos zjeżył mi się na głowie. Wąsko, a grubaśne drzewa stoją gęsto, właściwie na samym poboczu. Mogę sobie jechać bardzo ostrożnie, ale co zrobię, jeśli jadący z naprzeciwka wyjedzie trochę za bardzo na środek? Też byłbym sobie winny? Bo nie zachowałem szczególnej ostrożności? Dlaczego odpowiedzialni za drogi tak lekceważą moje zdrowie i życie?
Wiem że kierowca powinien jeździć ostrożnie. Tylko nie można na niego zastawiać na drodze śmiertelnych pułapek. Np. gdy wysepka na środku drogi jest wybudowana w ten sposób, że zmusza do dwukrotnej, szybkiej zmiany toru jazdy, co przy śliskiej nawierzchni skutkuje zerwaniem przyczepności. Albo gdy na kilkudziesięciu metrach drogi dwa razy zmienia się pierwszeństwo. Przecież kierowca nie saper… A śmierć za nieuwagę to naprawdę kara zbyt surowa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.